niedziela, 8 kwietnia 2012

3. Przeznaczenie . ?

"Rachel"
Siedziałam w samolocie koło Emily , a ona siedziała koło mamy. Patrzyłam przez szybę. Powinnam przestać ,a jednak dalej myślałam o Nathan'ie. Ciekawe czy dalej jest z tą dziewczyną , której głos słyszałam. A jeśli tak to czy jest ładna.? A może jest jedną z tych pustych paniusi , z których zawsze razem się śmialiśmy.? Ahh nie powinnam o nim mysleć, tak samo jak nie powinnam teraz mieć na sobie jego bluzy. Tak ubrałam ją. Nie wiem dlaczego , ale mimo bólu , który sprawił mi jej właściciel czułam się w niej bezpiecznie. Moja mama pozwoliła mi ją ubrać, co dziwne, ale pewnie wzięła przez wzgląd to, że przeprowadzamy się na drugi koniec stanów. Nie ważne lepiej chyba będzie jak się położę . Ściągnęłam bluzę,w samolocie było ciepło powierciłam się trochę po czym użyłam jej jako poduszki opierając głowę o szybę. usnęłam.
"Nathan"
Miałem już wychodzić do szkoły. Byłem już spóźniony.
-Nathan czekaj . - usłyszałem głos mamy
-Co jest.? - zapytałem naprawdę nie miałem czasu
-Możesz nie iść dzisiaj do szkoły. - powiedziała,- A właściwie to musisz.
-Żartujesz sobie.?
-Nie naprawdę, dzisiaj przyjeżdża moja koleżanka z Florydy , obiecałam , że ją odbiorę, musisz pojechać ze mną, bagaże i tak dalej. Proszę synku. -cała mama ona i te jej koleżanki, które był świruskami. Znaczy poza mamą Rachel to też była jej koleżanka i to dobra koleżanka. Oh znowu myślę o Rachel , znaczy myślę o niej cały czas, ale ostatnio coraz częściej.
-Dobra mamo , to idę spać , obudź mnie jak będziemy wyjeżdżać. - powiedziałem i ruszyłem w stronę schodów.
-Ale powinniśmy wyjechać jakieś 10 minut temu - powiedziała najspokojniej w świecie. To był jej styl bycia nigdy jej się nigdzie nie śpieszyło, ale gdy żegnałem się ze wspomnianą wcześniej przyjaciółką była ważna dla niej każda minuta. O nie! Muszę przestać o niej myśleć.
-Dobra mamo to ja poczekam w aucie . - powiedziałem pospiesznie udając się do pojazdu. Założyłem słuchawki i odpłynąłem w dźwiękach Rapu.
"Rachel"
Obudził się gdy podchodziliśmy do lądowania. Zaczęły się turbulencje, nie lubiłam ich. Pamiętam jak pierwszy raz leciałam samolotem miałam wtedy 13 lat. Leciałam z Mamą , Emily, Nathanem i jego mamą.  Pamiętam że siedziałam z nim , a na wolnym miejscu trzymaliśmy czipsy , które jedliśmy przez całą drogę. To był lot do paryskiego Disneylandu. Jak zaczęły się turbulencje, zaczęłam wariować że spadamy. Nathan , który latał samolotami naprawdę często kazał mi się uspokoić.
-Jeśli się boisz złap mnie za rękę - powiedział . Nie kazałam sobie tego powtarzać. Chwyciłam jego dłoń i ściskałam ją mocno dopóki nie wylądowaliśmy. Widziałam , że go bolało , jednak nie dał tego po sobie poznać.
-Rachel wysiadamy. - mama przerwała mi rozmyślania o nim już drugi raz.  Rozglądnęłam się wszyscy powoli się podnosili ubrałam swoją bluzę i ruszyłam do wyjścia.
-Poczekaj na nas na zewnątrz - nakazała mama . Kiwnęłam tylko głową i opuściłam tą przeklętą latającą maszynę.Czekałam jakieś 20 sekund, ale nie mogłam stać w miejscu, nie wiem dlaczego , ale czułam , że powinnam iść po bagaże. Zwykle nie słucham intuicji, ale tym razem nie mogłam się oprzeć ruszyłam odebrać walizki , po drodze pisałam mamie Sms'a że będę przy luku bagażowym.
            Zobaczyłam swoją walizkę, ruszyłam w jej kierunku, ale ktoś tam stał. Był to chłopak miał mniej więcej 18-19 lat. Był strasznie podobny do Nathana. Zbliżałam się jeszcze bardziej do postaci. Zaraz to był Nathan.! Zatrzymałam się . To niemożliwe , uszczypnęłam się. Zabolało , więc to nie był sen. Zamrugałam oczami. To był on.! Ale co do cholery tu chce.? Muszę iść po walizkę  , a on stoi akurat przy wózku na którym ona jest. Trudno , przecież chciałam go spotkać to mam. Założyłam kaptur na głowę i szłam ze spuszczoną głową. Byłam kilka metrów od niego , kiedy na mnie spojrzał. Wbiłam wzrok w ziemię. Przeszłam koło niego wyciągnęłam rękę , aby wziąć swe bagaże, jednak ktoś chwycił mój nadgarstek . Podniosłam wzrok  i natrafiłam nim na śliczne jak zawsze brązowe oczy Nathana.
-Rachel .? - zapytał niepewnie. Skinęłam głową. - Dalej ładnie ci w mojej bluzie - powiedział i się uśmiechnął. O Boże ta bluza nie zdjęłam jej.! Zobaczył , że mam na sobie jego bluzę, którą dał mi jakieś 3 lata temu. Zaczerwieniłam  się.
-Eee rano było zimnoo, a tylko jej ona nie była spakowana - powiedziałam szybko
-Nie musisz mi się tłumaczyć
-Wiem. A teraz sorry , ale muszę iść - spróbowałam mu się wyrwać. Nie przyniosło to zamierzonego efektu. Nathan objął mnie w pasie drugą ręką.
- Obydwoje wiemy , że nie musisz.- wlepił we mnie te swoje gały.
-Puść mnie, bo zacznę wrzeszczeć, a chyba jeszcze pamiętasz, że wychodzi mi to całkiem nieźle- próbowałam zażartować, ale tonęłam w jego oczach  i w tej całej sytuacji. Było się jednak schować w tej szafie Milczał. - A w ogóle co ty tu robisz.?
-Mogę zapytać cię o to samo - powiedział
-Moja mama dostała propozycję pracy w LA , którą przyjęła,więc musiałyśmy się przeprowadzić. Gdybym wiedziała , że tu będziesz pewnie przyleciałabym późniejszym samolotem, pewnie wtedy już by cie nie było. - zobaczyłam  smutek w jego oczach, ale postanowiłam się tym nie przejmować, gdy oznajmił mi że nie chce utrzymywać ze mną kontaktu nie wzruszył go mój smutek.        
-Rachel....- zaczął, ale nie był w stanie skończyć.Szukał odpowiednich słów. Wykorzystałam to, żeby powiedzieć mu co zawsze chciałam
-Co Rachel . ?! Sam powiedziałeś , że nie chcesz ze mną mieć kontaktu więc po co się do mnie odzywasz.?   A może twoja ukochana dziewczyna cię rzuciła.? A może myślisz , że powiesz do mnie cześć i o wszystkim zapomnę .?Otóż chłopcze bardzo się mylisz, a teraz mnie puść, bo chcę zabrać swoje rzeczy, znaleźć mamę i jak najbardziej się od ciebie oddalić.!
-Rachel - usłyszałam głos odwróciłam się, Nathan dalej mnie trzymał. Głos należał do jego matki. -Dzień dobry - powiedziałam pospiesznie. I się zaczerwieniłam. Chętnie wyrwałabym się jej synowi, ale to nie było takie łatwe.
-Rachel kochanie chodź do auta mama na cb czeka i Nathan ty też.
-Jak to czeka w aucie.? - zapytałam zdziwiona. A co jeszcze dziwniejsze nie pytała co ja tu robię.
-Jakieś problemy z tym domem który miałyście wynająć, brak jakiś papierów . Do 2 tygodni powinny przyjść, w tym czasie zamieszkacie u mnie. Nathan kochanie będziesz musiał oddać swoje łóżko koleżance, a sam będziesz spał na materacu. - zwróciła się do syna. - Zawsze byliście tak zżyci nie będziecie mieć problemu, żeby przez kilka dni dzielić ze sobą pokój prawda.?- nie wiedziałam co odpowiedzieć. To było jak koszmar. Nie chcę dzielić z nim pokoju. Chodź z drugiej strony chciałam być blisko niego. Wiem paranoja.









2 komentarze:

  1. Jaaaaaaacie, jakie to wciągające ;D Nie trać weny :))) Super blog ;))

    Zapraszam do siebie
    My-Chemical-Romance.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że to bardzo sympatyczne opowiadanie ^.^ Pozytywne!
    I ciekawi mnie ciąg dalszy, lubię tą bliskość :3
    Cieszy mnie ich tęsknota.

    OdpowiedzUsuń