czwartek, 26 kwietnia 2012

8. To , że kochasz, nie znaczy , że się do tego przyznasz.

"Brooke"
-Wyszedł - oznajmił mi Dylan.
-Dało się słyszeć - uśmiechnęłam się. Chłopak również. Był śliczny, ale no nie był swoim bratem . Westchnęłam .
-Co jest . ? - zapytał.
-Nic, nic tak sobie tylko o czymś myślałam. - wyjaśniłam , no przecież nie mogłam mu powiedzieć ,że myślałam jaki śliczny jest jego brat. To by była totalna porażka.
-Brooke..- zaczął . Nie wiedział czy skończyć, a może szukał odpowiednich słów. W końcu dokończył - Logan..on no coż jest... - znowu zrobił pauzę. Pewnie starał się powstrzymać, przed zwyzywaniem brata. Ale w ogóle po co on mi wyjeżdża o Logan'ie. ?  - No jest jaki jest . - dokończył wreszcie. - Nie liczyłbym na wiele z jego strony - dodał po chwili. Niee.!  Boże Dylan zauważył , że bujam się w jego bracie. Nie no co jeszcze gorszego może się przytrafić. ? Zaczerwieniłam się i spuściłam głowę, aby ukryć rumieniec. Oh dobrze że mam w miarę długie włosy.
-Eee ja.. - ogarnij się dziewczyno , musisz teraz spojrzeć na Dylana i powiedzieć  , że jego brat ci się wogóle , wcale nie podoba. Taa jeszcze jakby to było taki łatwe. Zamiast się otrząsnąć i udać obojętną rozpłakałam się. Nie był to co prawda szloch , ale łzy mimowolnie pociekły mi po policzkach. Teraz już musiałam to z sb wyrzucić.  - Ja nigdy nie liczyłam na wiele z jego strony . On jest popularny , może mieć każdą dziewczynę  w szkole , a ja. ? Ja jestem tam nikim . ! Ale nic nie poradzę , po prostu czuję to co czuję . I nawet chociaż wiem , że jest płytkim egoistą zakochanym w sobie, football'u  i Vivienne Holder dziewczynie swojego najlepszego kolegi to nic nie daje. - zakończyłam przemowę. Chłopak był najwidoczniej zdziwiony moim wybuchem , ale przytulił mnie nie pewnie.
- Brooke, Brookie  nie płacz. - próbował mnie uspokoić. Nie chciałam płakać , ogólnie rzadko płaczę , staram sie tego unikać. Naprawdę chciałam przestać płakać, posłuchać polecenia Dylan'a , no ale po prostu nie umiałam. To było silniejsze ode mnie. Oh było sobie w domu codziennie po trochu płakać , a nie nagle wylewać żale z tak długiego czasu , jakieś 2 lata w domu osoby przez którą się one zbierały. Nagle drzwi do pokoju otworzyły się. Stanął w nich Logan. Nie no rewelacyjnie. Niech cała szkoła zobaczy, że płaczę.
-Dylan bo...yyy- chłopak widocznie się zmieszał. Spojrzał na mnie. - Mama cię wołała. - dokończył szybko.Dylan spojrzał nie mnie.
-Nie możesz jej powiedzieć ,że zaraz zejdę. ? - zapytał rozdrażniony.
-Nie , powiedziała ,że masz zejść. - odpowiedział stanowczo. Jego brat spojrzał jeszcze raz na mnie.
-Sorki Brookie ,daj mi chwilę. - popatrzył przepraszająco .
-Nie no ja już powinnam iść. - wcale nie musiałam , ale wiedziałam ,że to należało teraz powiedzieć.
-Zostań , ja za kilka minut przyjdę. - rzucił i wyszedł. Logan dalej stał w drzwiach i się gapił .
-Mógłbyś przestać - zapytałam sflustrowana.
-Nie. - uśmiechnął się słodko. I wszedł do pokoju . Siadł koło mnie . - Czego płaczesz. ? - zapytał dociekliwie.
-A co cie to . ? Nie znasz mnie.!
-Boże nie chcesz to nie mów. - powiedział wkurzony.
-Jesteś okropny . !
-Ja.?
-Tak ty.! Niszczysz mi dzisiaj cały dzień.! Najpierw zabrałeś Vivienne ,żeby nie miała kłopotów i musiałam pomóc Dylan'owi rozgonić tłum. Potem okazało się ,że to , żebyś ty nie miał kłopotów- patrzył na mnie uważnie - Następnie walnąłeś mnie drzwiami .! Teraz jak chcę sobie spokojnie popłakać to mi przerywasz.! - krzyczałam na niego , a on jakby czuł się winny , ale po chwili zdobył się na uśmieszek. -Nie śmiej się,! Jesteś arogancki , wredny i nieczuły na krzywdę innych.! Nie przyznajesz się do własnego brata.! Myślisz że ludzie cię lubią.? Nie oni lubią football , a ty grasz w football. I do tego jesteś dwulicowy.! Możesz mieć praktycznie każdą dziewczynę w szkole, a chcesz dziewczynę przyjaciela.! Jesteś okropny i obrzydliwy nie mogę na cb patrzeć.! - podniosłam się i udałam szybko w kierunku drzwi wyjściowych. Zostawiłam Logan'a siedzącego w osłupieniu. Znalazłam drzwi. Przekroczyłam je i poczułam się wolna. Ah..teraz mam jeszcze jeden powód do unikania Logan'a w szkole. Ruszyłam wolno w kierunku swojego domu.
-Brooke.! - usłyszałam za sobą głos, odwróciłam się. To był Dylan. Podbiegł do mnie.
- Odwiozę cię . - ruszylismy w kierunku auta.
"Erin"
Gdy ujrzałam budynek szpitalu dobry humor znikł. Chciałam szybko zobaczyć się z mamą. Jednocześnie chciałam stamtąd odjechać i wrócić do domu z nadzieją ,że mama tam będzie. Uwierzcie nie była to wizja uśmiechniętej mamy czekającej z obiadkiem. Moja rodzina hmm..nie był idealna. No dobra, nie wiem , czy to co jest u mnie w domu w ogóle można nazwać rodziną.
Mam czteroletniego brata. Mama rzuciła karierę i zaraz po jego narodzinach oddała się macierzyństwu. Ojciec jest kierownikiem budowy , czasami pracuje przy remontach. Wraca z pracy zmęczony , ogląda telewizor , a potem idzie spać. Mama stara się coś ugotować, ale nie zawsze ma czas . Tommy jest strasznym łobuzem. Mimo to go uwielbiam, ale czasami bywa irytujący. W każdym bądź razie , w moim domu każdy żyje swoim życiem. Mam jeszcze starszego brata...ale według moich rodziców, on nie zasługuje na to , żeby być członkiem naszej rodziny. Nie przyznają się do niego i nie utrzymują z nim kontaktu. Ja sama nie mam pojęcia gdzie jest. Chociaż go pamiętam i za nim tęsknie. Nie pamiętam go dobrze, zresztą zdjęcia z nim już dawno zostały spalone, poza tymi , które starannie ukryłam. Jake, bo tak ma na imię , będzie miał teraz pewnie z 22 lata.
-Co jest. ? - zapytał Ryan . Rozglądnęłam się. Byliśmy już na parkingu , chyba chwilę już tu stoimy. Wspomnienia. Wspomnienia są jak zaraza. Wiesz ,że te chwile nie wrócą, ale sobie je przypominasz, pragnąc ich powrotu. Wiesz ,że to nie ma sensu, a jednak masz nadzieje ,że te czasy wrócą. - Erin.! - powiedział głośniej. Podskoczyłam. Znowu się zamyśliłam.
-Wszystko ok - odpowiedziałam i zdobyłam się na uśmiech Spojrzał na mnie w stylu " taaa na pewno " - Nie mam ochoty o tym teraz rozmawiać - wyjaśniłam pospiesznie. - Muszę iść do mamy . - dodałam.
-Ta spoko. Jak będziesz potrzebowała odwózki do domu to zadzwoń - powiedział  . Po czym dał mi kartkę ze swoim numerem telefonu.
-A nie wejdziesz ze mną.? - na prawdę nie miałam ochoty tam wchodzić.
-Sorry mała, to , że cię podwiozłem , nie oznacza, że z tb tam wejdę i będę cię wspierać czy coś. - powiedział - W ogóle to to wszystko tylko dlatego , że mi cię szkoda . Byłem dla cb miły z litości. - to było jak nóż w serce. Rzuciłam w niego kartką z numerem , którą mi wcześniej dał i wysiadłam z auta. Chłopak zdziwiony , że oddałam mu ten kawałek papieru patrzył jak wysiadam z auta
-Nie skorzystam , wolę jechać taksówką, niż patrzeć na osobę , która jest głupsza od szczura.! - rzuciłam i ruszyłam w stronę budynku.  Nie odwróciłam się w jego stronę ani razu. Szłam przez deszcz. To oczywiste ,że  z moim fartem musiałam wpaść na deszcz. Moje porównanie było głupie, bo nawet debil wie, że szczury są inteligentne, ale cóż nie lubię szczurów, jego też nie , więc porównanie jak znalazł.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz