czwartek, 17 maja 2012

-No więc to było jakieś 3 lata temu....byłem w twoim wieku. Miałem starszego brata.. Dan'a. Miał wtedy 20 lat. - jak się domyślam wspominanie tej przeszłości nie było dla niego konfortowe, ale dlaczego mówił o bracie w czasie przeszłym.? Chciałam zapytać , ale wolałam nie przerywać historii. Może to moja jedyna okazja ,żeby ją usłyszeć. -Mieszkaliśmy koło granicy z Kanadą, daleko stąd. Wszystko było , super , ale wtedy nasi rodzice wtedy zmarli . - Sprawiło mu to ból. Położyłam swoją dłoń  , n jego dłoni. Nie byłam w stanie nic powiedzieć." Przykro mi " . ? To takie banalne i często równie fałszywe.Na szczęście Logan pierwszy się odezwał.
-  Zostawili mojemu bratu restaurację, później okazało się ,że ma ona bardzo duże długi. Dann był wkurzony , nie dziwie się mu. Ojca nie było , długi i kredyty zostały , kasę trzeba było skądś wziąć. Wtedy pojawił się Tyler. Jego najlepszy kolega z podstawówki . Powiedział , że ma łatwy sposób na zarobienie kasy. Musieliśmy wyjechać do Meksyku. Tyler uprzedził , że to niebezpieczna i niezbyt legalna robota. Dylan miał wtedy tylko 14 lat , został z babcią. Obiecaliśmy , że pierwsze zarobione pieniądze wyślemy im , żeby mieli za co żyć. Wyjechaliśmy. Wzięliśmy tylko najpotrzebniejsze rzeczy . Tyler dał nam kasę, sporo kasy. Powiedział że przez pierwszy tydzień nie zbyt mamy co robić, więc dał nam zaliczkę,żebyśmy sobie coś wynajęli , zjedli  itd. Wtedy było w porządku . Później zaczęła się robota, na początku sprawy były łatwe. Kradzież samochodu , przekazanie łapówki itd. Nie było to takie trudne. Później Tyler wprowadził nas w tamto życie, imprezy do białego rana : alkohol , szlugi , narkotyki , później do domu się wyspać, zjeść coś, załatwienie czarnej roboty i znowu balanga. Takie życie wciąga, Dann'owi i mi się podobało. Było tak przez około rok. Później pojawiła się ona : Danielle.Był śliczna . Mój brat stracił dla niej głowę. W dosłownym sensie też. - aż się wzdrygnęłam.
- Co proszę.? - przerwałam mu pierwszy raz.
-Brooke nie znasz takiego życia, Danielle była dziewczyną jednego z najbardziej wpływowych gangsterów na świecie. My w tym całym łańcuchu pokarmowym byliśmy tym czym w szkole są kujon.. NIKIM.!
Ten koleś zabił mi brata, jego mafia była za silna do rozpracowania , z tej pozycji gdzie byłem. Musiałem się do niego zbliżyć. Wkręciłem się do jego gangu , dostałem najgorszą robotę : handel narkotykami , wtedy sam się uzależniłem. po 3 miesiącach sprzedawałem broń , później poszedłem wyżej - głos mu się załamał.
-Gdzie.? - kurcze nie powinnam przerywać, ale ciekawość...
-Brooke....ja ..ja zabijałem ludzi.! Rozumiesz siedziałem na dachu i strzelałem do tych wszystkich szefuniów konkurencji.
-Ale...ale oni zasłużyli , wiesz ile wyroków śmierci podpisali. ?
-Taak widzę, że masz problem ze zmianą zdania na mój temat....
-Ale później gdy już byłem blisko..rozmawiałem z nim byłem jego prawą ręką , wykorzystałem to czego nie powinienem przeciw niemu...Byłem już w tym mieście, tu też on mieszkał. Pewnego dnia jechał z dziećmi samochodem. Była z nimi jego żona. : Karen.... - Karen..moja mama też ma tak na imię...właściwie miała..
-Czekałem tylko aż ich auto się pojawi , a następnie zepchnąłem je ze skarpy prosto do wody ... Jego żona i syn : Tommy zginęli na miejscu...-Tommy.? Karen . ? -przecież to imiona mojej mamy i mojego brata.! Oni zginęli w wypadku. Odsunęłam się od Logan'a . Niee to nie o to chodzi, to inni Karen i Tommy...na pewno..
-Ale gdy auto spadało zauważyłem , że jego tam nie ma... zobaczyłem jeszcze przeraźliwy wzrok dziewczynki miała około 13 lat...Jej spojrzenie błagało o pomoc... - wspomnienia z wypadku wróciły...pamiętałam to jak przez mgłę..spojrzałam z przerażeniem w oczy Logan'a. Te oczy..przecież to nie może być prawda.!
-Wskoczyłem do wody i ją wyciągnąłem , zawiozłem do stacji kolejowej i zadzwoniłem do jej ojca...
-czy...? - zaczęłam nie potrafiąc dokończyć.
-Taak Brooke ty jesteś tą dziewczyną...
Wstałam.
-WYJDŹ.! -wrzasnęłam.
-Brooke...jaa...- zaczął.
-Wynoś się stąd.! Zabiłeś moją rodzinę.! NIENAWIDZĘ CIĘ.! - wrzeszczałam jak opętana. Łzy cisnęły się do oczu. Logan też wstał .Podszedł. Zaczęłam go bić.! Złapał mnie za nadgarstki. -Wynoś się , bo zaraz zawołam tatę, a on chętnie strzeli ci kulkę w łeb.! - syknęłam..

wtorek, 8 maja 2012

10. Początek historii..

"Brooke"
-TO TY .! - wrzasnął w stronę chłopaka. Nie miał zbyt dobrej miny. Rzucił chłopakowi mordercze spojrzenie i wstał z fotela. Mój ojciec zna Logan'a.? Nie, mam lepsze pytanie: Co Logan zrobił . ? Nigdy nie widziałam mojego ojca w takim stanie. - Masz czelność pojawiać się w moim domu . ?! Po tym co zrobiłeś.?! - wrzeszczał w stronę chłopaka.
-Ja-a-a - zaczął się jąkać chłopak . Był przerażony.
-Tato o co chodzi. ? - zapytałam z ciekawością, wiem że Logan nie jest zbyt grzeczny i w ogóle, ale bez przesady.
-Brooke idź oglądnij ten film,  - powiedział spokojnie. - A ty - zwrócił się do Logan'a - wynoś się z mojego domu.! - ryknął. Logan ruszył w kierunku drzwi.
-STÓJ.!- wrzasnęłam. Zatrzymał się posłusznie i wrócił. Wskazałam mu kanapę. Usiadł.W moim ojcu , aż gotowała się wściekłość.
-Tato uspokój się na chwilę, Logan stąd nie wyjdzie, bo jest moim gościem . A gości innych domowników należy traktować z szacunkiem. - Ojciec spojrzał na mnie dziwnie. -Nie ważne ile twoich dziewczyn nie lubiłam , zawsze zachowywałam się normalnie. - wyjaśniłam. - Oczekuję tego samego .
-Czy ty...chodzisz z tym chuliganem.? - zapytał z przerażeniem.
-Niee.. - odpowiedziałam pospiesznie. I zaczerwieniłam się , bo poczułam na sobie wzrok Logan'a. -To mój kolega- dodałam szybko. - A  teraz idziemy do mnie oglądać film . Pa Tato . - rzuciłam i kazałam chłopakowi iść za mną. Mój ojciec siedział zdziwiony , że jego grzeczna córeczka się mu sprzeciwiła. Na pewno go zawiodłam . No cóż...zdarza się. Ludzie nas zawodzą . Weszłam na górę. Logan od razu wskoczył na moje łóżko jakby był u siebie.
-To co oglądamy film . ? - zapytał z uśmiechem.
-Nie oglądniemy dopóki nie wyjaśnisz mi o co chodzi.
-Nie ważne - uśmiech znikł  z jego twarzy.
-Logan...- popatrzyłam na niego błagalnie. Zaklął, ale wiedział , że nie odpuszczę.
-No, więc to było jakieś 3 lata temu....

piątek, 27 kwietnia 2012

9. Każdy musi sam siebie ocenić.

"Viv"
Już szósta  ,  a Logan się nie odezwał. Może powinnam. ? Tak zdecydowanie powinnam. Właśnie wysuszyłam włosy. Miałam zacząć malować paznokcie,ale no cóż... dwie minuty mnie nie zbawią. Wyciągnęłam białą Nokię pokrytą diamencikami i wybrałam odpowiedni numer.
"Logan"
Siedziałem w osłupieniu. Czy właśnie koleżanka mojego brata powiedziała jakim jestem debilem. ?  Ale ja nie jestem debilem.! I nie jestem samolubny , ani dwulicowy .! A poza tym to co mówiła nie miało w ogóle sensu. Chociaż...miała trochę racji .. Viv jest dziewczyną Nathan'a. . DRYŃ.! DRYŃ.! Oczywiście telefon zawsze dzwoni , gdy nie mam ochoty z nikim gadać. Look'nąłem na wyświetlacz. To Vivienne. Ja nie mogę już szósta. Za godzinę jesteśmy umówieni. Niee...dzisiaj to kiepski pomysł. Ale Nathan też.. Nie to nie to samo. Ja tej całej Rachel nie znam. To , że on też  ją zdradza to tylko głupie tłumaczenie. Wziąłem telefon i nacisnąłem zieloną słuchawkę.
-Logan ...- usłyszałem głos dziewczyny . - nie odzywałeś się przez cały dzień . - to już był wyrzut.
-Sorki , ale coś mi wypadło , raczej się dzisiaj nie spotkamy .
-Cooo.?!!- boże jak ona wrzeszczy.! - Wiesz co Logan . ? Mnie się nie wystawia.! Myślisz,że możesz wystawić królową szkoły Vivienne Holder. ? .... - wrzeszczała, jakbym co najmniej..nie nie mam dobrego porównania, ale wrzeszczała jak walnięta. Nacisnąłem czerwoną słuchawkę.
"Rachel"
Nareszcie wzięłam prysznic i się przebrałam. Czułam się o wiele lepiej. Ruszyłam w kierunku pokoju Nathan'a. On mnie zabije za tą płytę. Oj tam , pewnie dalej siedzi , jak przygłup wpatrując się w swoją część DVD. Otwarłam drzwi. OMG.!
-Co ty robisz.?!! - wrzasnęłam. Nathan stał nad moją otwartą walizką z nożyczkami i moimi ulubionymi dżinsami w ręce. Czy on chce zrobić to co ja myślę. Chłopaka nie wzruszył mój wrzask. Zbliżał ostrze do materiału . -NIEEE.! - krzyknęłam i rzuciłam się na niego . Wyrwałam mu ostry przedmiot i rzuciłam go na ziemię . I wpadłam na Nathan'a.
-Ooo Rachel , chciałem dopuścić się kilku poprawek w twoich spodniach - powiedział z uśmiechem. -ale przerwałaś - dodał rozżalony.
-Nathan chciałeś zepsuć moje spodnie.!
-Zepsułaś moją płytę.!
-Ona była Logana.!
-Skąd wiesz.?
-Bo była podpisana idioto.! - to akurat była prawda. Tylko było to napisane żółtym jasnym markerem , a ci debile tego nie szczaili. Nathan zrobił dziwną minę.
-Nie mogłaś powiedzieć wcześniej . ?
-Nie - powiedziałam i wystawiłam mu język . -A teraz możesz mnie puścić.
-Nie, jak już na mnie wpadłaś to nie mogę tego nie wykorzystać. - uśmiechnął się.No to mam przerąbane, będzie się nade mną znęcał , znam tą minę.
-Nathan błagam cię, co zrobisz , będziesz mnie łaskotać.?
-Rachel proszę cię, nie jesteśmy w podstawówce. - udał oburzonego- Mam dla cb lepsze tortury . - dodał i puścił mi oko. W jednej chwili stałam na dywanie koło niego ,a w drugiej już byłam na łóżku ...pod nim.
-Złaź idioto . !
-Chciałabyś... - wyszczerzył się  i mnie pocałował . Znając moje i jego szczęście zaraz do pokoju wejdzie jakiś jego kolega.
"Brooke " 
Znaleźliśmy się koło mojego domu . Dylan się zatrzymał.
-Dzięki ze podwózkę - uśmiechnęłam się i chciałam wysiąść .
-Brooke wszystko ok .? - zapytał z troską.
-Taak . Pogadamy w szkole .Pa - rzuciłam i ruszyłam w kierunku domu .Padał deszcz. A ja jak na złość ni miałam ani parasolki , ani kaptura. Do domu miałam 2 minuty drogi , bo Dylan nie mógł mnie dalej odwieźć . Rozkopane drogi itd. Nagle drogę zajechało mi ładne auto. Szyba się uchyliła.
-Hej mała. - rzucił mi kierowca. Przyjrzałam mu się dokładnie. To był Logan.!
-Aż tak lubisz być obrażany .? - zapytałam z uśmiechem.
-Nie tak chciałem pogadać, mam nadzieję ,że  mnie zaprosisz do siebie. Mam popcorn i film . Machnął mi przed oczami reklamówką z wspomnianymi wcześniej przedmiotami. Milczałam. Ruszyłam w kierunku do domu bez słowa. Ten chłopak mnie załamywał. Jechał równo ze mną. Po jakiejś minucie dotarliśmy przed mój dom . - To co zaprosisz mnie .?  - zapytał z cudnym uśmiechem.
-A mam wybór.?
-Nie zbyt . Narażam moje ukochane autko , żeby cię odprowadzić po tych rozkopach .,,
-No dobra zostaw samochód i właź .Poszłam otworzyć drzwi. Włożyłam klucz do zamka. Logan stał zaraz za mną. Deszcz padał coraz bardziej. A ja nie mogłam przekręcić tego cholernego klucza w zamku.
-Cholera..-bąknęłam. To przez niego stał koło mnie i mi się gapił na ręce nie umiem robić czegoś , jak ktoś patrzy mi na ręce.
-Pomogę ci.. - powiedział tak..hmm..dziwnie jak na Logan'a,  bo jego  głos brzmiał ciepło. Położył rękę na mojej i szybko przekręcił klucz. Weszliśmy do środka.
-No więc zostaw tu buty i jak chcesz to możesz zostawić też bluzę , kurtkę czy coś.  Ja idę na górę się przebrać.- spojrzałam na siebie , byłam cała  przemoczona.
-Spoko
-Salon jest prosto i na prawo. - rzuciłam i poszłam do swojego pokoju po ciuchy . Jest u mnie Logan , muszę jakoś wyglądać, ale nie aż tak dobrze,żeby nie wiedział ,że go lubię.Wzięłam czarne rurki , czarną bluzkę na ramiączka z białą czaszką i koszule  w kratę. Ruszyłam do łazienki . Ściągnęłam mokre ciuchy i zaczęłam się ubierać. Właśnie kończyłam ubierać rurki . Nagle drzwi łazienki się otworzyły. Do pomieszczenia wparował Logan.
-Lo...-chciałam wrzasnąć , ale zatkał mi usta ręką.
-Cii...twoi rodzice przyszli . - powiedział . Zabrał łapę.
-Moi rodzice to nie federalni nie zamkną cię , za to , że siedzisz w salonie. - powiedziałam śmiejąc się z niego.
-Śmiejesz się ze mnie. ? - zapytał urażony .
-Logan wyjdź z łazienki chciałam się ubrać.!
-Ja się odwrócę  , ale nie każ mi wyłazić  i iść do nich samemu . - poprosił .
-No dobra. - chłopak się odwrócił , chociaż w sumie musiałam ubrać tylko bluzkę i koszulę. Założyłam wszystko. Chciałam wyjść.
-Brooke. ..-zaczął chłopak.
-Co.?
-Zanim zginę , chce ci powiedzieć ,że ładna jesteś.
-Eee ...dzięki , chodź przecież mój tata nie gryzie. - uśmiechnęłam się i poszliśmy na dół. Ojciec oglądał wiadomości. Pewnie dzisiaj ciężki dzień. Mój ojciec był Kuratorem . Wiem masakryczna praca, ale kasa niezła.
-Hej Tato . Oglądniemy z kolegą film u mnie. - rzuciłam. Ojciec spojrzał na mnie ,  a później na Logan'a
-TO TY.! - wrzasnął w stronę chłopaka.



czwartek, 26 kwietnia 2012

8. To , że kochasz, nie znaczy , że się do tego przyznasz.

"Brooke"
-Wyszedł - oznajmił mi Dylan.
-Dało się słyszeć - uśmiechnęłam się. Chłopak również. Był śliczny, ale no nie był swoim bratem . Westchnęłam .
-Co jest . ? - zapytał.
-Nic, nic tak sobie tylko o czymś myślałam. - wyjaśniłam , no przecież nie mogłam mu powiedzieć ,że myślałam jaki śliczny jest jego brat. To by była totalna porażka.
-Brooke..- zaczął . Nie wiedział czy skończyć, a może szukał odpowiednich słów. W końcu dokończył - Logan..on no coż jest... - znowu zrobił pauzę. Pewnie starał się powstrzymać, przed zwyzywaniem brata. Ale w ogóle po co on mi wyjeżdża o Logan'ie. ?  - No jest jaki jest . - dokończył wreszcie. - Nie liczyłbym na wiele z jego strony - dodał po chwili. Niee.!  Boże Dylan zauważył , że bujam się w jego bracie. Nie no co jeszcze gorszego może się przytrafić. ? Zaczerwieniłam się i spuściłam głowę, aby ukryć rumieniec. Oh dobrze że mam w miarę długie włosy.
-Eee ja.. - ogarnij się dziewczyno , musisz teraz spojrzeć na Dylana i powiedzieć  , że jego brat ci się wogóle , wcale nie podoba. Taa jeszcze jakby to było taki łatwe. Zamiast się otrząsnąć i udać obojętną rozpłakałam się. Nie był to co prawda szloch , ale łzy mimowolnie pociekły mi po policzkach. Teraz już musiałam to z sb wyrzucić.  - Ja nigdy nie liczyłam na wiele z jego strony . On jest popularny , może mieć każdą dziewczynę  w szkole , a ja. ? Ja jestem tam nikim . ! Ale nic nie poradzę , po prostu czuję to co czuję . I nawet chociaż wiem , że jest płytkim egoistą zakochanym w sobie, football'u  i Vivienne Holder dziewczynie swojego najlepszego kolegi to nic nie daje. - zakończyłam przemowę. Chłopak był najwidoczniej zdziwiony moim wybuchem , ale przytulił mnie nie pewnie.
- Brooke, Brookie  nie płacz. - próbował mnie uspokoić. Nie chciałam płakać , ogólnie rzadko płaczę , staram sie tego unikać. Naprawdę chciałam przestać płakać, posłuchać polecenia Dylan'a , no ale po prostu nie umiałam. To było silniejsze ode mnie. Oh było sobie w domu codziennie po trochu płakać , a nie nagle wylewać żale z tak długiego czasu , jakieś 2 lata w domu osoby przez którą się one zbierały. Nagle drzwi do pokoju otworzyły się. Stanął w nich Logan. Nie no rewelacyjnie. Niech cała szkoła zobaczy, że płaczę.
-Dylan bo...yyy- chłopak widocznie się zmieszał. Spojrzał na mnie. - Mama cię wołała. - dokończył szybko.Dylan spojrzał nie mnie.
-Nie możesz jej powiedzieć ,że zaraz zejdę. ? - zapytał rozdrażniony.
-Nie , powiedziała ,że masz zejść. - odpowiedział stanowczo. Jego brat spojrzał jeszcze raz na mnie.
-Sorki Brookie ,daj mi chwilę. - popatrzył przepraszająco .
-Nie no ja już powinnam iść. - wcale nie musiałam , ale wiedziałam ,że to należało teraz powiedzieć.
-Zostań , ja za kilka minut przyjdę. - rzucił i wyszedł. Logan dalej stał w drzwiach i się gapił .
-Mógłbyś przestać - zapytałam sflustrowana.
-Nie. - uśmiechnął się słodko. I wszedł do pokoju . Siadł koło mnie . - Czego płaczesz. ? - zapytał dociekliwie.
-A co cie to . ? Nie znasz mnie.!
-Boże nie chcesz to nie mów. - powiedział wkurzony.
-Jesteś okropny . !
-Ja.?
-Tak ty.! Niszczysz mi dzisiaj cały dzień.! Najpierw zabrałeś Vivienne ,żeby nie miała kłopotów i musiałam pomóc Dylan'owi rozgonić tłum. Potem okazało się ,że to , żebyś ty nie miał kłopotów- patrzył na mnie uważnie - Następnie walnąłeś mnie drzwiami .! Teraz jak chcę sobie spokojnie popłakać to mi przerywasz.! - krzyczałam na niego , a on jakby czuł się winny , ale po chwili zdobył się na uśmieszek. -Nie śmiej się,! Jesteś arogancki , wredny i nieczuły na krzywdę innych.! Nie przyznajesz się do własnego brata.! Myślisz że ludzie cię lubią.? Nie oni lubią football , a ty grasz w football. I do tego jesteś dwulicowy.! Możesz mieć praktycznie każdą dziewczynę w szkole, a chcesz dziewczynę przyjaciela.! Jesteś okropny i obrzydliwy nie mogę na cb patrzeć.! - podniosłam się i udałam szybko w kierunku drzwi wyjściowych. Zostawiłam Logan'a siedzącego w osłupieniu. Znalazłam drzwi. Przekroczyłam je i poczułam się wolna. Ah..teraz mam jeszcze jeden powód do unikania Logan'a w szkole. Ruszyłam wolno w kierunku swojego domu.
-Brooke.! - usłyszałam za sobą głos, odwróciłam się. To był Dylan. Podbiegł do mnie.
- Odwiozę cię . - ruszylismy w kierunku auta.
"Erin"
Gdy ujrzałam budynek szpitalu dobry humor znikł. Chciałam szybko zobaczyć się z mamą. Jednocześnie chciałam stamtąd odjechać i wrócić do domu z nadzieją ,że mama tam będzie. Uwierzcie nie była to wizja uśmiechniętej mamy czekającej z obiadkiem. Moja rodzina hmm..nie był idealna. No dobra, nie wiem , czy to co jest u mnie w domu w ogóle można nazwać rodziną.
Mam czteroletniego brata. Mama rzuciła karierę i zaraz po jego narodzinach oddała się macierzyństwu. Ojciec jest kierownikiem budowy , czasami pracuje przy remontach. Wraca z pracy zmęczony , ogląda telewizor , a potem idzie spać. Mama stara się coś ugotować, ale nie zawsze ma czas . Tommy jest strasznym łobuzem. Mimo to go uwielbiam, ale czasami bywa irytujący. W każdym bądź razie , w moim domu każdy żyje swoim życiem. Mam jeszcze starszego brata...ale według moich rodziców, on nie zasługuje na to , żeby być członkiem naszej rodziny. Nie przyznają się do niego i nie utrzymują z nim kontaktu. Ja sama nie mam pojęcia gdzie jest. Chociaż go pamiętam i za nim tęsknie. Nie pamiętam go dobrze, zresztą zdjęcia z nim już dawno zostały spalone, poza tymi , które starannie ukryłam. Jake, bo tak ma na imię , będzie miał teraz pewnie z 22 lata.
-Co jest. ? - zapytał Ryan . Rozglądnęłam się. Byliśmy już na parkingu , chyba chwilę już tu stoimy. Wspomnienia. Wspomnienia są jak zaraza. Wiesz ,że te chwile nie wrócą, ale sobie je przypominasz, pragnąc ich powrotu. Wiesz ,że to nie ma sensu, a jednak masz nadzieje ,że te czasy wrócą. - Erin.! - powiedział głośniej. Podskoczyłam. Znowu się zamyśliłam.
-Wszystko ok - odpowiedziałam i zdobyłam się na uśmiech Spojrzał na mnie w stylu " taaa na pewno " - Nie mam ochoty o tym teraz rozmawiać - wyjaśniłam pospiesznie. - Muszę iść do mamy . - dodałam.
-Ta spoko. Jak będziesz potrzebowała odwózki do domu to zadzwoń - powiedział  . Po czym dał mi kartkę ze swoim numerem telefonu.
-A nie wejdziesz ze mną.? - na prawdę nie miałam ochoty tam wchodzić.
-Sorry mała, to , że cię podwiozłem , nie oznacza, że z tb tam wejdę i będę cię wspierać czy coś. - powiedział - W ogóle to to wszystko tylko dlatego , że mi cię szkoda . Byłem dla cb miły z litości. - to było jak nóż w serce. Rzuciłam w niego kartką z numerem , którą mi wcześniej dał i wysiadłam z auta. Chłopak zdziwiony , że oddałam mu ten kawałek papieru patrzył jak wysiadam z auta
-Nie skorzystam , wolę jechać taksówką, niż patrzeć na osobę , która jest głupsza od szczura.! - rzuciłam i ruszyłam w stronę budynku.  Nie odwróciłam się w jego stronę ani razu. Szłam przez deszcz. To oczywiste ,że  z moim fartem musiałam wpaść na deszcz. Moje porównanie było głupie, bo nawet debil wie, że szczury są inteligentne, ale cóż nie lubię szczurów, jego też nie , więc porównanie jak znalazł.


piątek, 20 kwietnia 2012

7.To tylko płyta

"Rachel " 
Stałam tak i gapiłam się na przemian na Logana i Nathan'a. Stali jak debile. Nie wiedząc co zrobić, powiedzieć. Co prawda była to trochę niezręczna sytuacja,ale bez przesady. Hmm...może...
-Hej Logan , może obejrzysz z nami jakiś film . ? - zapytałam wesoło.
-Rachel Logan na pewno ma jakieś plany ,czy coś... - zaczął Nathan , jednak jego kumpel mu przerwał.
-Nie no akurat mam trochę czasu - uśmiechnął się. - Na pewno nie będę przeszkadzać. ?  - look'nął na Nathan'a.
-To co oglądamy . ? - zapytał mój dawny przyjaciel z uśmiechem. Jednak za dobrze go znałam , wiedziałam że to tylko pozory, tak naprawdę chciał, żeby Logan sobie poszedł jak najdalej i zostawił nas samych. No cóż ..nie powiem ,żebym ja nie chciała, ale raczej wolałam być miła dla tego chłopaka. Tak w razie czego. Przypomniała mi się mina Nathan'a jak go zobaczył . Wiedziałam,że lepiej zachować z nim przyjazne stosunki.
-Eee to wy coś wybierzcie, a ja bym poszła się przebrać. - chłopak na mnie spojrzał i zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głowy. - Dopiero przyleciałam z drugiego końca stanów - wyjaśniłam.
-Ahh  - westchnął chłopak. - Rozumiem. Spoko przebierz się my z Nathan'em coś wybierzemy . - powiedział. Wzięłam walizkę, wyjęłam z niej jakieś jeans'y i T-shirt z flaga UK. Wyszłam z pokoju. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie ,że nie mam pojęcia , gdzie jest łazienka. Zawróciłam ze schodów, otwarłam drzwi. OMG.! Zobaczyłam chłopców oni....ee..oni się bili.! Pierwsza reakcja - szok , ale trwała tylko kilka sekund. Powinnam ich rozdzielić, ale lepiej nie próbować robić tego siłą.
-EJJJ.! - wrzasnęłam bardzoo, bardzoo głośno. Spojrzeli na mnie przerywając bójkę. -Macie przestać .! - zaczęli się śmiać. - Chłopaki ja nie żartuję.! Bo zacznę krzyczeć. ! - wiem słaba groźba. Ale nie dla Nathan'a chłopak wiedział doskonale jak głośno i długo mogę wrzeszczeć choćby bez powodu. Zobaczyłam chwilę słabości w jego oczach , jakby miał mnie posłuchać.  -Nathan złaź z Logana. - wykonał polecenie. -Teraz siądź na łóżku. - znów posłuchał. - Logan wstań i siądź na fotelu. - fotel znajdował się na  końcu pokoju. Wykonał polecenie.
-Dobra a teraz który zaczął.? - czułam się jakbyśmy byli w podstawówce.
-On.! - wykrzyknęli i wskazali na siebie nawzajem palcami.
-Okej - westchnęłam ciężko. -Nathan opowiedz mi swoją wersję wydarzeń.
-Ale on.... - zaczął Logan
-Nie przerywaj . - ofuknęłam go. - Zaraz będziesz miał swoją kolej. - A więc Nathan.
-No więc siedziałem spokojnie, rozmawialiśmy , aż on się na mnie rzucił.! - Nathan rzucił oskarżycielskim
tonem.
-Miałem powód.! - wrzasnął.
-Opowiedz o tym - powiedziałam spokojnie niczym terapeutka.
-No bo szukaliśmy filmu i tam jest dvd z meczów football'u z tych największych najfajniejszych i ono jest moje pożyczyłem mu je kiedyś.! - powiedział Logan jakby się miał rozpłakać.
-Nieprawda.! Oddałem ci tamto nagranie.! To jest moje prywatne. !
-Nie kłam.!! - wrzeszczał Logan.
-CICHOO.! - zapadła cisza. Schyliłam się do stosu Płyt DVD należących do Nathan'a. Podniosłam wspomnianą płytę.
-O to chodzi.? - zapytałam podnosząc ją.
-Taak.! - wykrzyknęli chórem ,a ich oczy zaszkliły się na jej widok .
-Jest jedyna ...- zaczął jeden
-unikatowa, wyjątkowa...- kończył drugi. Boże ślinili się na widok jakiejś głupiej płyty.
-No więc skoro jest jedna płyta , a dwóch chętnych..hmm...- jednym szybkim ruchem rozwaliłam płytę na dwie równe części , po czym wręczyłam po jednej z nich chłopcom. -A teraz chciałabym się przebrać . Nathan gdzie łazienka. ?
-Na dole i w prawo - odpowiedział wpatrując się w osłupieniu w cenny przedmiot. Logan też był jak w transie , myślałam ,że zaraz zaczną płakać. Boże to tylko płytaa.!





sobota, 14 kwietnia 2012

6."Jestem w aucie z psychopatą "




"Brooke"
Wyszłam na parking przed szkołę. Miałam się tu spotkać z Dylanem. Rozglądnęłam się , ale jego nigdzie nie było. Czy możliwe ,że mnie wystawił. ? A może zapomniał . ? Oh głupia , nie rób sobie nadziei. Tacy chłopcy jak on zawsze zapominają o takich dziewczynach jak ty. Zresztą może i był ładny i słodki , ale podobał mi się ktoś zupełnie inny. Ktoś kto był jeszcze bardziej odległy od Dylana.
-Brooke.! - odwróciłam się. Oh jednak mnie nie wystawił. Westchnęłam z ulgą. Dylan opierał się o srebrny  samochód. Pomachał mi . Uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnij gest. Zbliżyłam się do niego.
-Hei - powiedziałam , uśmiech trzymał się dalej na mojej twarzy.
-Cześć- odpowiedział. - Wsiadaj do auta.
-A gdzie jedziemy . ? - zapytałam, patrząc na niego podejrzliwie.
-Obiecałem ci wyjaśnić dlaczego tak przejmuję się Loganem , więc musisz ze mną pojechać , żeby zrozumieć i uwierzyć. - wyjaśnił. Wzruszyłam ramionami , niech mu będzie.
-No dobra, co mi szkodzi i tak nie mam popołudniowych planów. - Nigdy nie mam pomyślałam ,ale on nie musi o tym wiedzieć. Wsiadłam więc posłusznie do auta, chłopak również . I ruszyliśmy w drogę.
"Erin"
Jechaliśmy w ciszy. Szpital był dość daleko. Przynajmniej godzinę od szkoły do tego jeszcze okropne korki. Oh nie umiem być cicho.! Powiedz coś.! No dobra przecież wiem , że on pierwszy się nie odezwie.
-Ryan...- zaczęłam , ale po chwili zdałam sobie sprawę , że nie mam pojęcia co chcę powiedzieć.  Więc zamilkłam.  Ryan jakby w ogóle nie zauważył, że wypowiedziałam jego imię. W sumie to chyba dobrze.
-Co.? - zapytał nagle.
-Co co .? - zdziwiłam się. O co mu chodzi.
-No chciałaś coś powiedzieć - spojrzał na mnie. - Więc możesz dokończyć.
-Nie chciałam nic powiedzieć .! - pospiesznie zaprzeczyłam.
-Ale powiedziałaś : " Ryan .. " - uśmiechnął się triumfalnie.
-No, a teraz to już nie pamiętam co . ! To przez cb .! - zarzuciłam mu.
-Przeze mnie.? - zapytał zdziwiony . Nagle zahamował. Aż rzuciło mną do tyłu.
-Powaliło cię.?
-Nie po prostu lubię jak na mnie wrzeszczysz. - zaśmiał się. Nie no teraz do mnie dotarło, że jestem w aucie z psychopatą.! Jaki normalny człowiek lubi jak się na niego wrzeszczy. Patrzyłam na niego jak wariata, chyba ta zauważył.- No co.? Nie patrz tak na mnie. Mam dość tych wszystkich powalonych czirliderek , które mówią jaki jestem wspaniały , każdy człowiek potrzebuje, żeby ktoś na niego powrzeszczał od czasu do czasu.- miał trochę racji. Ale i tak do normalnych ludzi bym go nie zaliczyła. Wzięłam do ręki telefon. Przyłożyłam telefon do ucha . I udawałam ,że z kimś gadam.
-Hallo .? Zakład psychiatryczny .? Myślę ,że uciekł wam jeden z pacjentów. Właśnie siedzę z nim w aucie. - przerwałam na chwilę udając ,że słucham kogoś po drugiej stronie. Ryan tylko pokręcił głową i uśmiechnął od ucha do ucha. - Taak taki hmm..na pewno powyżej 1,8 m . Brązowe włosy . Hmm..nawet ładne oczyska. Ahh , dobrze. -Schowałam telefon.
-Ryan , wiesz ,że właśnie z psychiatryka niedawno uciekł ktoś podobny do cb. - popatrzyłam znacząco.
-A wiesz, nie widziałem nikogo takiego - powiedział niewinnie. Odwracając wzrok.Wybuchnęłam śmiechem. On też. Staliśmy z korku śmiejąc się jak byśmy we dwoje uciekli z psychiatryka.
"Viv"
Odsunęłam się od Logana. Nie powiem ,żeby to było przyjemne, no ale cóż musiałam.
-Vivienne ...-zaczął znowu się przysuwać.
-Nie Logan jesteś najlepszym kumplem mojego chłopaka - Logan był słodki, a Nathan mi się już znudził, ale we wszystkich szkolnych rankingach mój chłopak jest bardziej popularniejszy i podoba się większej ilości dziewczyn niż Logan.  - Muszę iść - powiedziałam widząc jego smutny wzrok.
-Ale jesteśmy umówieni wieczorem. ? - zapytał z nadzieją.
-To chyba nie jest najlepszy pomysł - powiedziałam bardzo niechętnie.
-Viv proszę cię. Nathan'a tam nie będzie , a zresztą nie możesz iść z kolegą na imprezę. ? - puścił mi oko.
-No dobra, ale łapy i jęzor przy sobie -Zgodziłam się wreszcie.  wystawił mi język.
-Będę po cb o siódmej. -
-Ok - przytaknęłam. Wysiadłam z auta i poszłam do domu. Logan nie odjechał dopóki nie przekroczyłam progu domu. Zamknęłam drzwi i osunęłam się po nich z usmiechem. Z Nathanem jestem tylko dla popularności. Teraz już jestem tego pewna.
"Brooke"
Zatrzymaliśmy się przed jakimś domem. Przyglądnęłam mu się. Zaraz czy to nie był dom ...
-Jesteśmy .! - wykrzyknął radośnie Dylan.
-Powiesz mi dlaczego mnie przywiozłeś pod dom Logan'a.?
-Hmm..bo to też mój dom. Logan jest moim bratem - wyznał. -Ale jakoś woli , żeby nikt o tym nie wiedział - powiedział smutno. Zrobiło mi się go żal. Przytuliłam go. Zrobił zaskoczoną minę. Po chwili go puściłam. To było ..hmm..po prostu tu był impuls.
-Sorrki - powiedziałam uśmiechając się przepraszająco.
-Wcale nie musiałaś mnie puszczać - uśmiechnął się. -A teraz chodź do środka. - powiedział. Ruszyłam za nim. Weszliśmy do korytarza, Dom był bardzo ładny.
-A więc Brooke Johnson  teraz jesteś w domu  ,w którym chciała by się znaleźć każda dziewczyna z naszej szkoły,  w domu Logana Harris'a jak się z tym czujesz.? - podłożył mi grzebień pod usta jakby to był mikrofon
-Oh nigdy nie przeżyłam tak wspaniałego momentu . Opowiem o tym swoim dzieciom i wnukom
-Na żywo z domu Logana Harris'a mówił Dylan Harris. To tyle na dziś - Udawał ,że wyłączył mikrofon i odłożył grzebień. Zaśmiałam się. Dylan poszedł po coś do picia, a ja nadal czekałam w korytarzu. Nagle ktoś walnął mnie drzwiami.
-Auu.! - wrzasnęłam. Do domu wszedł Logan , brat Dylan'a o czym się przed chwilą dowiedziałam. Spojrzał na mnie. Potem gdzie indziej i znowu na mnie. Jakby się zorientował dopiero teraz że tam stoję.
-Walnąłem cię.?" - zapytał.
-Taa - przytaknęłam .
-Przepraszam - rzucił .
-Spoko
-Zaraz a czego w ogóle jesteś w moim domu. ? - Jakby dopiero teraz do niego dotarło .
-Jest ze mną - powiedział Dylan., który właśnie ukazał się w drzwiach .
-Po co.? - zaczął dopytywać
-Logan , codziennie przyprowadzasz inną laskę, a ja nigdy nie pytam po co,bo wiem. Powiem ci tylko , że nie przyprowadziłem jej po to , po co ty sprowadzasz wszystkie te dziewczyny. - powiedział . Był górą widziałam to w oczach Logan'a. - Brooke chodź na górę i nie zwracaj uwagi na mojego durnego brata. - Posłusznie ruszyłam za nim. W połowie drogi na górę Dylan rzucił jeszcze do brata: " Vivienne Holder niezły wybór.! Nada się na laskę na jedną noc.? " Logan zaklął, a Dylan popatrzył na mnie
-Widzisz niby taki popularny i fajny , a to zawsze ja jestem górą. Weszłam do pokoju Dylan'a . Po chwili usłyszałam trzaśnięcie drzwiami.
"Rachel:"
Usłyszałam odchrząknięcie. Odruchowo odsunęłam się od Nathan'a. W progu jego pokoju stał ładny chłopak. Miał koło 18-19 lat. Wpatrywał się w nas. Nathan dalej mnie obejmował, ale po chwili spojrzał tam gdzie ja. Na tego chłopaka. Natychmiast mnie puścił.
"Nathan":
Super jeszcze tego brakowało. Czego chce ode mnie Logan . ? Musiał widzieć mnie z Rachel . Mam przerąbane. Viv się dowie. O Boże Vivienne moja dziewczyna całkowicie o niej zapomniałem.
-Eee Logan co jest .? - podszedłem do niego podając mu rękę. Uścisnął ją.
-A spoko, przechodziłem i pomyślałem ,że wpadnę. -wytłumaczył się - Ale chyba przeszkodziłem.- spojrzał na Rachel.
-Nie no coś ty - zaprzeczyłem pospiesznie. -To moja dawna przyjaciółka Rachel. Rachel to mój mało inteligentny kolega Logan. - uścisnęli sobie ręce na powitanie.
"Logan"
Nie miałem co ze sobą zrobić, nie wiem co przyniosło mnie do Nathan'a ,ale oto jestem. Gdy zobaczyłem go z tą dziewczyną: Rachel pierwszą moja myślą było : "on zdradza Viv.? ". Jakoś nagle przestałem się czuć winny.
"Rachel"
Oj chyba z tego będą kłopoty. Wyczytałam z miny Nathan'a że mamy przerąbane.

wtorek, 10 kwietnia 2012

5. Trzeba było posprzątać pokój.!

"Rachel"
Siedzieliśmy w aucie. Nasze mamy z przodu , a ja , Nathan i Emily z tyłu. Z tym że samochód miał 3 rzędy siedzeń. W drugim siedziała Emily i część walizek, za to w trzecim wylądowałam ja z Nathanem. Jak to jego mama powiedziała, " powspominamy sobie dawne czasy "  Jechaliśmy jakieś 10 minut., po czym chłopak na mnie spojrzał.
-Nie chciałem cię zranić Rachel..- zaczął.
-Nie rozmawiajmy o tym. Musimy dzielić przez jakiś czas pokój, ale to nie oznacza, że będę z tb rozmawiać więcej niż to konieczne , rozumiesz.? - powiedziałam to obojętnie. Mój były przyjaciel patrzył na mnie bez słowa. Wyjęłam telefon i zaczęłam grać w "Angry Birds" . I na tym skończyła się nasza rozmowa.On patrzył pustym wzrokiem przed siebie. Wiem ,bo kilka razy zerknęłam. Wiem , że nie powinnam, ale to było silniejsze ode mnie.
          Po przejściu 8 poziomów z grze zrobiłam się strasznie śpiąca.
-Mamoo daleko jeszcze.? - zapytałam.
-Twoja mama cię nie usłyszy , między naszym rzędem , a nimi jest szyba. - wyjaśnij Nathan.
-Extra. Po prostu super . - westchnęłam - Lepiej być nie może - powiedziałam cicho. Byłam zmęczona , usypiałam na siedząco.
-Jeszcze jakaś godzina, może półtorej . Możesz się przespać . - powiedział. Spojrzałam na niego , oczy mi się dosłownie same kleiły. Odsunęłam się do drzwi , oparłam o szybę i po prostu usnęłam. Miałam głupi sen ,śniło mi się , że Nathan nie wyjechał , te kilka lat mojego życia to był po prostu sen. Jednak niestety okazało się , że nie.
  Otworzyłam oczy. Dalej byłam w aucie. Moja głowa spoczywała na czymś wygodnym i ciepłym. Czułam czyjąś rękę przesuwającą się po moich włosach. Zaczęłam się wiercić. Chłopak cofnął rękę  i zostawił moje włosy w spokoju.
-Cii śpij dalej - powiedział spokojnie i znowu zaczął przesuwać palcami po moich włosach Powinnam udawać , że śpię, a może szybko się podnieść. ? Nie miałam pojęcia. . No ale nie mogę mu leżeć na kolanach , przed chwilą przecież powiedziałam ,że nie chcę z nim nawet rozmawiać. Spojrzałam na niego ostrożnie. Miałam nadzieję że na mnie nie patrzy. Myliłam się jednak. Gapiłam się mu prostu w te oczyska. Chciałam coś powiedzieć.On chyba też
-Rachel, bo ... - zaczął. Jednak w tym momencie samochód się zatrzymał tak gwałtownie, że prawie spadłam. jednak Nathan ma niezły refleks.Złapał mnie . Moja twarz była jakieś 5-6 cm od jego. Nagle usłyszeliśmy pukanie w szybę. Odsunęliśmy się od siebie. Siadłam na swoim miejscu i otworzyłam drzwi . To była jego mama.
-Jesteśmy na miejscu. Przeszkodziłam w czymś . ? - zapytała z nadzieją. Zaraz czy jego mama próbuje nas zeswatać.? O nie.! Nie ma mowy ja  i on . ? Nic z tego nie będzie. I niech pani mama sobie to zapamięta.
-Nie - odpowiedzieliśmy zgodnie.
-Oh .. - powiedziała rozczarowana. - Nathan pomóż z bagażami mamie Rachel i Emily. A później zanieś jej rzeczy na górę do siebie. Ja ją zaprowadzę. Mam nadzieję, że masz posprzątane
-Eee...jak zawsze mamo - powiedział z łobuzerskim uśmiechem. Jego mama pokręciła głową, ale sama się uśmiechnęła.
-Rachel chodź poczekamy na górze na twoje bagaże.- wysiadłam i poszłam za nią. Weszłyśmy po schodach  i skręciłyśmy . Kobieta pchnęła drzwi. O Boże.! Pokój Nathana był wielki. No , ale do najczystszych nie należał. Jego mama podeszła do łóżka. Zrzuciła kilka ciuchów , robiąc wolne miejsce.
-Usiądź - powiedziała - A ja pójdę ci po coś do picia . - chciałam podziękować, czy  coś,ale już wyszła. Położyłam rękę na łóżku. Poczułam pod nią jakiś śliski papier. Moja ręka spoczywała na zdjęciu . Podniosłam je. Nie mogłam w to uwierzyć , to było nasze wspólne zdjęcie. To, które zrobiła Meredith. Byłam w tej bluzie. Zaraz ,dalej mam ją na sobie. Zupełnie o tym zapomniałam. Rozglądnęłam się po łóżku , były tam też inne zdjęcia. Z urodzin ,wyjazdów, nawet te z Disneyland'u. Dlaczego są na jego łóżku . ? A może to jego mama je zostawiła, ta kobieta naprawdę miała nadzieję , że coś będzie między mną, a jej synem. Co jest śmieszne, bo przecież przez jej decyzję o przeprowadzce byliśmy od siebie  tak daleko. Wzięłam kolejne zdjęcie. Na tym dawałam Nathan'owi buziaka w polik. To było w skateparku. Wywrócił się na desce i go pocieszałam. Nie wierzę,że Meredith zrobiła nam wtedy zdjęcie. Nie zauważyłam tego , Byłam zbyt pochłonięta dopytywaniem , czy nic mu nie jest oraz pocieszaniem go . Im bardziej go pocieszałam tym bardziej udawał zmartwionego. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Ktoś odkaszlnął , podskoczyłam przestraszona i upuściłam zdjęcie. Podniosłam wzrok. W progu stał Nathan z moimi walizkami. Zrobiło mi się głupio.
-Eee...bo ja .. - chciałam się wytłumaczyć. podniósł zdjęcie z podłogi.
-Grzebałaś w moich rzeczach . ? -zapytał.
-Jasne ,że nie , - zaprzeczyłam pośpiesznie. - Twoja mama prosiła, żebym tu zaczekała, a to leżało obok i...- no cóż nie moja wina , ciekawość. - przepraszam nie powinnam .
-Nie, to ja przepraszam, powinienem wczoraj posprzątać, ale nie spodziewałem się gości  - wyjaśnił.
-Oglądałeś wczoraj te zdjęcia.? -zapytałam  zdziwiona.
-Taa. - odpowiedział obojętnie. Nagle przyszło mi do głowy pytanie. Musiałam je zadać
-Nathan , czy wiedziałeś , że przylatuję do LA.?
-Nie, moja mama powiedziała mi rano , że jedziemy po jej koleżankę na lotnisko - wyjaśnił. Usiadł koło mnie.
-Więc dlaczego przeglądałeś te zdjęcia. ? - teraz ciekawiło mnie to strasznie.
-Rachel , ja po prostu ...po prostu tęskniłem. - odpowiedział - Za Tobą  - dodał szybko. Taak z pewnością, dlatego urwał kontakt. Tyle lat, żadnego telefonu , mail'a czy czegokolwiek. Miałam ochotę to powiedzieć. Już otworzyłam usta.
-Wiem . - powiedział szybko , jakby czytał mi w myślach. Ale na szczęście nie umiał . Gdyby umiał wiedziałby jak bardzo mam go ochotę w tym momencie przytulić - Co mam powiedzieć , żebyś mi wybaczyła.? Mam cię błagać o przebaczenie.? No , więc błagam wybacz- Nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc nie odpowiedziałam nic. -A może mam klękać.? Nie ma sprawy.- Wstał i klęknął przede mną. - Mam zainwestować w kwiatki czekoladki .? Powiedz , a już idę do sklepu .A Może....- wiedziałam , że jak mu nie przerwę to wymyśli coś tak głupiego że nie mogę.
-Hmm...myślę ,że wystarczy po prostu szczere przepraszam , a zaufanie i relacje odbudowują się z czasem.-Znowu siadł koło mnie. Popatrzyłam w te jego brązowe oczy i go przytuliłam. Tak mocno , że aż powiedział " auć"
-Sorki - wymamrotałam puszczając go.
-No ale teraz to mi zimno i się czuję opuszczony . - powiedział i zrobił smutną i zarazem bardzo słodką minkę. Wzniosłam oczy ku niebu. Dalej parzył na mnie tymi cudnymi paczadłami.
-No dobra przytulę cię, bo przypominasz mi teraz kota ze Shrek'a , a jego zawsze mam ochotę przytulić. - wystawiłam mu język.
-Z tego co pamiętam zawsze twierdziłaś, że takiego kotka to byś przytulała , całowała i nie zagłaskała na śmierć. - zaśmiał się , Ja też.
-Dobra niech ci będzie - westchnęłam . I dałam mu całusa w polik. Nasze twarze dzieliło dosłownie 5 centymetrów.
-To niezbyt dobry pomysł - tak to zdecydowanie nie był dobry pomysł ,ale co tam , z naszym fartem pewnie zaraz wejdzie któraś z naszych mam.
-Nie marudź, bo zaraz znowu ktoś wlezie. - powiedział pokazując idealne białe zęby.
-Nathan...
-Słodka jesteś, ale się zamknij   - powiedział i mnie pocałował . Byłam pewna , że to się dobrze nie skończy ,ale byłam tylko słabą dziewczyną, nie mogłam odepchnąć kogoś, kto tak całuje, biorąc pod uwagę , że mi na  tej osobie strasznie zależy.

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

4. W tym czasie w szkole...

"Viv"
Gdzie do cholery jest Nathan.? Nie widziałam go dzisiaj w szkole. A mamy koło siebie szafki , więc powinnam go widzieć.! Oh co się z nim dzieje nie odbiera moich telefonów , teraz nie widzę go w szkole. Stoję na korytarzu koło swojej szafki SAMA.!! Jak jakiś wyrzutek społeczny. Camilli nie ma bo poszła naprawić paznokcie. Stałam tak gapiąc się przed siebie. Właśnie minęła mnie nowa dziewczyna z mojego zespołu i popatrzyła na mnie z politowaniem. Zaraz ona tak na mnie popatrzyła .? To ja powinnam na nią patrzeć w ten sposób.
-Ej ty.! - krzyknęłam za nią. Dziewczyna odwróciła nie wiedząc czy mówię do niej . - Tak do ciebie mówię. - Tamta się zatrzymała , podeszłam do niej.
-W czym ci mogę pomóc.? - To chyba ta nowa Erin. Wkręciła się do zespołu , gdy Diana złamała rękę. Będzie  tam 3-4 tygodnie. Miała brązowe włosy przypominające mi mopa. Skoro ten mop nie wiem gdzie jego miejsce  czas mu to pokazać.
-Posłuchaj mnie dziewczynko to , że jesteś w drużynie nie znaczy , że jesteś tak fajna jak ja rozumiesz.? Ja jestem królową , a ty wysłałaś mi spojrzenie, które mi się nie spodobało, więc teraz mnie przeproś błagając o przebaczenie. - wszyscy zbiegli się koło nas zainteresowani. Dziewczyna patrzyła na mnie i wybuchnęła śmiechem.
-Słodka jesteś ale nie - powiedziała z cukierkowym uśmiechem. Kilka osób się zaśmiało.
-O sorry bejbe, ale miejsce mopa jest chyba na ziemi - powiedziałam odwzajemniając słodziutki uśmieszek , po czym się na nią rzuciłam. Zaczęłyśmy się przepychać i targać za włosy . Dzięki zajęciom z samoobrony szło mi nieźle. Cały tłum wstrzymał oddech . Wszyscy wyciągnęli telefony i zaczęli nagrywać całe zdarzenie. Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu , po chwili jej właściciel ściągnął mnie z Erin i złapał w pasie, żebym się na nią znów nie rzuciła. Szarpałam się i to jak cholera. Ale jej nikt nie trzymał dziewczyna wstała i skoczyła do mnie w tymi swoimi łapami. W tym momencie ją również ktoś złapał przytrzymując jej ręce. To był Ryan. Odwróciłam głowę. Osobą , która trzymała mnie był Logan , który był totalnie słodki uśmiechnął się. Ja również.
-Kiepski dzień.? - zapytał wyrozumiale.
-Yhym. - przytaknęłam.
-Chodź odwiozę cię do domu. Kiwnęłam tylko głowę. I ruszyliśmy w kierunku parkingu.

"Brooke"
Ja nie mogę nie dość , co tu się działo. Założę się że wieczorem będzie na wszystko w filmiku na fb. Ale ta Viv ma szczęście, Nie dość, że rzuciła się na Erin , to jeszcze odwozi ją takie ciacho jak Logan. Chodzi z Nathanem, który jest śliczny, wszyscy są lubią, chodź jest wredna i jeszcze Logan ją odwozi.! Mój Logan, dobra nie mój z pewnością nie mój , ale zawsze można pomarzyć.
         Tłum dalej stał , nagle pojawił się Dylan. Zaczął rozganiać tłum jednak nikt go nie słuchał. Przedarłam się przez tabun ludzi. Stanęłam koło chłopaka.
-Hej - powiedział z promienistym uśmiechem.
-Cześć- odpowiedziałam starając się ukryć włosami to , że się zaczerwieniłam.- Kłopoty z rozwścieczonym tłumem.? - zapytałam z uśmiechnięta.
-Tak jak widzisz drę się ale mnie nie słuchają,jak stąd nie pójdą, to zainteresują się nauczyciele. Ryan co prawda odprowadził Erin do pielęgniarki , a Logan odwiózł Vivienne , ale jak dyro się dowie, to będą mieć kłopoty. - wyjaśnił.
-Super następny chłopak przejmujący się Vivienne . - wymamrotałam. O nie.! Czy ja to powiedziałam na głos.? Idiotko wsadź sobie te słowa z powrotem do gardła. Look ' nęłam  na Dylan'a. Nie obraził się. Ale spoważniał.
-Nie chodzi o Viv, chodzi o Logana.
-A co ma do tego Logan. ? - zapytałam zdziwiona.
-Hmm...mogę ci zaufać .? - zapytał niepewnie.
-Jasne
-Więc opowiem ci wszystko po szkole, ale teraz muszę zająć się tłumem.
-EJJJJ.! -wrzasnęłam oczy wszystkich zwróciły się w moim kierunku, nie cierpię tego jak wszyscy się na mnie gapią. - NA STOŁÓWCE SĄ DZISIAJ ŻELKI.! - ludzie wymienili szybkie spojrzenia i pognali do jadalnii.
-Brooke , jesteś wspaniała - powiedział Dylan , odwrócił się i zaczął iść. - Spotkajmy się na parkingu przed szkołą o 14 . - rzucił jeszcze przez ramię. Super Dylan , ten słodki Dylan powiedział , że jestem wspaniała i jeszcze mamy się spotkać po szkole. Juppii.!
 
Viv"
        Jechałam z Loganem jego samochodem w ciszy. Zatrzymaliśmy się przed moim domem. Uśmiechnęłam się rzuciłam "dzięki za podwózkę. " i już chciałam iść, ale sobie o czymś przypomniałam , przecież jest kumplem Nathana, musiał wiedzieć co się dzieje z moim chłopakiem.
-Logan , wiesz może co się dzieje z Nathanem usiłuję się z nim skontaktować od wczorajszego popołudnia.
-Chyba przyjechali jacyś znajomi jego matki, jutro powinien być w szkole  - wyjaśnił.
-Oh super- miałam już iść.
-Viv. - zaczął Logan. Spojrzałam na niego, był cudowny. - Może skoro ci się będzie nudzić, to skoczymy gdzieś razem.? - zapytał ostrożnie i pokazał swoje idealne białe ząbki.
-Jutro test z Anglika. - powiedziałam
-Viv , nawet nie udawaj , że się będziesz uczyć , to jak .? - zapytał. Oh , był taki ładny. Miał nieprawdopodobny urok osobisty , o czym doskonale wiedział , więc perfidnie to wykorzystywał. Westchnęłam
-Przyjedź po mnie o 7 - wyszczerzył się na moje słowa. - Ale to tylko przyjacielskie spotkanie - zasmucił się. - Logan ja mam chłopaka, który jest twoim przyjacielem . - upomniałam go
-Oj po prostu sprawdzam , czy mnie będziesz żałować jak poudaję smutnego. Popatrzyłam mu w oczy. I nagle zaczęliśmy się całować. Pod moim domem na oczach wszystkich , którzy przechodzili. Ale wtedy nad tym nie myślałam.

" Erin"
     Właśnie wyszłam z gabinetu pielęgniarki , do którego zaprowadził mnie Ryan. Czułam się dobrze, ta sucz nic mi nie zrobiła. On się jednak uparł. Nie narzekałam. Bujałam się w nim już spory czas,ale nigdy nie zamieniliśmy , ani jednego słowa. Żeby to zmienić zapisałam się do zespołu czirliderek. Spotykalibyśmy się wtedy częściej i przeszli chociaż na głupie "cześć" . Mimo , że dzisiejsze wydarzenie było okropne miało jeden pozytyw , zamieniłam z nim kilka zdań.
   Ryan czekał na mnie. Czekał na mnie, ? Zdziwiłam się myślałam , że odprowadził mnie o tak w czynie społecznym. No dobra pewnie czeka na mnie też w czynie społecznym., ale no wolałabym ,żeby nie tylko dlatego.
-Hej wszystko ok .? - zapytał z troską. Troską.? Ryan się o mnie troszczy. ? Nie po prostu starał się być miły. Jestem tego pewna.  Tacy jak on , nie troszczą się  o takie jak ja.
-Taak mówiłam nic mi nie jest. - odpowiedziałam.
-Ale jesteś pewna. ? - wyczułam w jego głosie niepokój
-Ryan proszę cię. Zaatakowała mnie kapitan czirliderek , a nie sumo, czy jakiś potwór z Loch Nes ..chociaż do tego drugiego niewiele jej brakuje - powinnam zatrzymać tą uwagę dla siebie. Ryan pewnie lubi Viv. Jak wszyscy , a ja ją właśnie obraziłam. Ale takiej jego reakcji się nie spodziewałam , wybuchnął śmiechem . A ponieważ śmiech jest zaraźliwy też zaczęłam się śmiać. Po jakiś 5 minutach ucichliśmy. Nagle zadzwonił mój telefon.
-Przepraszam -powiedziałam. Dał mi głową znak, że spokoo, odeszłam kilka kroków i odebrałam.
-Haloo . ? - zapytałam niepewnie jak zawsze, gdy odbieram od nieznanego numeru.
-Erin Hale.? - zapytał głos. Była to kobieta.
-Taak.
-Erin mam dla ciebie przykrą wiadomość , twoja mama miała poważny wypadek .
-Czy ona...czy ona. - przerwałam jej.
-Nie ,oczywiście że nie. Dalej żyje  jest co prawda w ciężkim stanie, ale będzie dobrze i nie mówię tego tylko po to , żeby cię uspokoić. Jednak dzwonię , żeby cię o tym powiadomić. Mama leży w pokoju nr .203. Możesz ją odwiedzić. - I się rozłączyła.Łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Ryan to zobaczył , bo podszedł do mnie.
-Co jest .?  - zapytał przejęty,.
-Moja mama , moja mama miała wypadek jest w szpitalu , jest w ciężkim stanie. - Chłopak niepewnie mnie przytulił. Wtuliłam się w niego naprawdę mocno. Nawet nie dlatego , że to był Ryan po prostu potrzebowałam , żeby mnie ktoś teraz przytulił.
-Cichoo..uspokój się . Chodź usiądźmy. - mówił wyciszająco.
-Ja..ja muszę do niej jechać. I to teraz - wyjąkałam przez łzy.
-Uspokój się, zaraz cię zawiozę  , a teraz już nie płacz. - powiedział dalej mnie nie puszczając. Spojrzał mi w oczy . I pocałował. Nie żeby mi to przeszkadzało . No jasne , że nie, ale mnie totalnie zaskoczyło . Po chwili jednak się odsunął. Zamrugałam.
-Eee..chodź zawiozę cię do szpitala i ruszył w stronę parkingu , szybkim i zdecydowanym krokiem. Podreptałam za nim.
   
     


niedziela, 8 kwietnia 2012

3. Przeznaczenie . ?

"Rachel"
Siedziałam w samolocie koło Emily , a ona siedziała koło mamy. Patrzyłam przez szybę. Powinnam przestać ,a jednak dalej myślałam o Nathan'ie. Ciekawe czy dalej jest z tą dziewczyną , której głos słyszałam. A jeśli tak to czy jest ładna.? A może jest jedną z tych pustych paniusi , z których zawsze razem się śmialiśmy.? Ahh nie powinnam o nim mysleć, tak samo jak nie powinnam teraz mieć na sobie jego bluzy. Tak ubrałam ją. Nie wiem dlaczego , ale mimo bólu , który sprawił mi jej właściciel czułam się w niej bezpiecznie. Moja mama pozwoliła mi ją ubrać, co dziwne, ale pewnie wzięła przez wzgląd to, że przeprowadzamy się na drugi koniec stanów. Nie ważne lepiej chyba będzie jak się położę . Ściągnęłam bluzę,w samolocie było ciepło powierciłam się trochę po czym użyłam jej jako poduszki opierając głowę o szybę. usnęłam.
"Nathan"
Miałem już wychodzić do szkoły. Byłem już spóźniony.
-Nathan czekaj . - usłyszałem głos mamy
-Co jest.? - zapytałem naprawdę nie miałem czasu
-Możesz nie iść dzisiaj do szkoły. - powiedziała,- A właściwie to musisz.
-Żartujesz sobie.?
-Nie naprawdę, dzisiaj przyjeżdża moja koleżanka z Florydy , obiecałam , że ją odbiorę, musisz pojechać ze mną, bagaże i tak dalej. Proszę synku. -cała mama ona i te jej koleżanki, które był świruskami. Znaczy poza mamą Rachel to też była jej koleżanka i to dobra koleżanka. Oh znowu myślę o Rachel , znaczy myślę o niej cały czas, ale ostatnio coraz częściej.
-Dobra mamo , to idę spać , obudź mnie jak będziemy wyjeżdżać. - powiedziałem i ruszyłem w stronę schodów.
-Ale powinniśmy wyjechać jakieś 10 minut temu - powiedziała najspokojniej w świecie. To był jej styl bycia nigdy jej się nigdzie nie śpieszyło, ale gdy żegnałem się ze wspomnianą wcześniej przyjaciółką była ważna dla niej każda minuta. O nie! Muszę przestać o niej myśleć.
-Dobra mamo to ja poczekam w aucie . - powiedziałem pospiesznie udając się do pojazdu. Założyłem słuchawki i odpłynąłem w dźwiękach Rapu.
"Rachel"
Obudził się gdy podchodziliśmy do lądowania. Zaczęły się turbulencje, nie lubiłam ich. Pamiętam jak pierwszy raz leciałam samolotem miałam wtedy 13 lat. Leciałam z Mamą , Emily, Nathanem i jego mamą.  Pamiętam że siedziałam z nim , a na wolnym miejscu trzymaliśmy czipsy , które jedliśmy przez całą drogę. To był lot do paryskiego Disneylandu. Jak zaczęły się turbulencje, zaczęłam wariować że spadamy. Nathan , który latał samolotami naprawdę często kazał mi się uspokoić.
-Jeśli się boisz złap mnie za rękę - powiedział . Nie kazałam sobie tego powtarzać. Chwyciłam jego dłoń i ściskałam ją mocno dopóki nie wylądowaliśmy. Widziałam , że go bolało , jednak nie dał tego po sobie poznać.
-Rachel wysiadamy. - mama przerwała mi rozmyślania o nim już drugi raz.  Rozglądnęłam się wszyscy powoli się podnosili ubrałam swoją bluzę i ruszyłam do wyjścia.
-Poczekaj na nas na zewnątrz - nakazała mama . Kiwnęłam tylko głową i opuściłam tą przeklętą latającą maszynę.Czekałam jakieś 20 sekund, ale nie mogłam stać w miejscu, nie wiem dlaczego , ale czułam , że powinnam iść po bagaże. Zwykle nie słucham intuicji, ale tym razem nie mogłam się oprzeć ruszyłam odebrać walizki , po drodze pisałam mamie Sms'a że będę przy luku bagażowym.
            Zobaczyłam swoją walizkę, ruszyłam w jej kierunku, ale ktoś tam stał. Był to chłopak miał mniej więcej 18-19 lat. Był strasznie podobny do Nathana. Zbliżałam się jeszcze bardziej do postaci. Zaraz to był Nathan.! Zatrzymałam się . To niemożliwe , uszczypnęłam się. Zabolało , więc to nie był sen. Zamrugałam oczami. To był on.! Ale co do cholery tu chce.? Muszę iść po walizkę  , a on stoi akurat przy wózku na którym ona jest. Trudno , przecież chciałam go spotkać to mam. Założyłam kaptur na głowę i szłam ze spuszczoną głową. Byłam kilka metrów od niego , kiedy na mnie spojrzał. Wbiłam wzrok w ziemię. Przeszłam koło niego wyciągnęłam rękę , aby wziąć swe bagaże, jednak ktoś chwycił mój nadgarstek . Podniosłam wzrok  i natrafiłam nim na śliczne jak zawsze brązowe oczy Nathana.
-Rachel .? - zapytał niepewnie. Skinęłam głową. - Dalej ładnie ci w mojej bluzie - powiedział i się uśmiechnął. O Boże ta bluza nie zdjęłam jej.! Zobaczył , że mam na sobie jego bluzę, którą dał mi jakieś 3 lata temu. Zaczerwieniłam  się.
-Eee rano było zimnoo, a tylko jej ona nie była spakowana - powiedziałam szybko
-Nie musisz mi się tłumaczyć
-Wiem. A teraz sorry , ale muszę iść - spróbowałam mu się wyrwać. Nie przyniosło to zamierzonego efektu. Nathan objął mnie w pasie drugą ręką.
- Obydwoje wiemy , że nie musisz.- wlepił we mnie te swoje gały.
-Puść mnie, bo zacznę wrzeszczeć, a chyba jeszcze pamiętasz, że wychodzi mi to całkiem nieźle- próbowałam zażartować, ale tonęłam w jego oczach  i w tej całej sytuacji. Było się jednak schować w tej szafie Milczał. - A w ogóle co ty tu robisz.?
-Mogę zapytać cię o to samo - powiedział
-Moja mama dostała propozycję pracy w LA , którą przyjęła,więc musiałyśmy się przeprowadzić. Gdybym wiedziała , że tu będziesz pewnie przyleciałabym późniejszym samolotem, pewnie wtedy już by cie nie było. - zobaczyłam  smutek w jego oczach, ale postanowiłam się tym nie przejmować, gdy oznajmił mi że nie chce utrzymywać ze mną kontaktu nie wzruszył go mój smutek.        
-Rachel....- zaczął, ale nie był w stanie skończyć.Szukał odpowiednich słów. Wykorzystałam to, żeby powiedzieć mu co zawsze chciałam
-Co Rachel . ?! Sam powiedziałeś , że nie chcesz ze mną mieć kontaktu więc po co się do mnie odzywasz.?   A może twoja ukochana dziewczyna cię rzuciła.? A może myślisz , że powiesz do mnie cześć i o wszystkim zapomnę .?Otóż chłopcze bardzo się mylisz, a teraz mnie puść, bo chcę zabrać swoje rzeczy, znaleźć mamę i jak najbardziej się od ciebie oddalić.!
-Rachel - usłyszałam głos odwróciłam się, Nathan dalej mnie trzymał. Głos należał do jego matki. -Dzień dobry - powiedziałam pospiesznie. I się zaczerwieniłam. Chętnie wyrwałabym się jej synowi, ale to nie było takie łatwe.
-Rachel kochanie chodź do auta mama na cb czeka i Nathan ty też.
-Jak to czeka w aucie.? - zapytałam zdziwiona. A co jeszcze dziwniejsze nie pytała co ja tu robię.
-Jakieś problemy z tym domem który miałyście wynająć, brak jakiś papierów . Do 2 tygodni powinny przyjść, w tym czasie zamieszkacie u mnie. Nathan kochanie będziesz musiał oddać swoje łóżko koleżance, a sam będziesz spał na materacu. - zwróciła się do syna. - Zawsze byliście tak zżyci nie będziecie mieć problemu, żeby przez kilka dni dzielić ze sobą pokój prawda.?- nie wiedziałam co odpowiedzieć. To było jak koszmar. Nie chcę dzielić z nim pokoju. Chodź z drugiej strony chciałam być blisko niego. Wiem paranoja.









2. Obrazy z przeszłości towarzyszą każdemu.

"Nathan"
Wróciłem ze szkoły. Dzień jak zwykle : lekcje , trening, przerwy z Viv i jej koleżankami chichoczącymi nerwowo gdy tylko coś powiem. Ładne były to prawda, ale co do ich poziom IQ pozostawiał wiele do życzenia. Nieważne. Zamówiłem Pizze , czekając na nią pooglądałem trochę TV. Później ruszyłem na górę do swojego pokoju. Leżąc na łóżku i  jedząc pizze nagle rozdzwonił się mój telefon. Nie było go z pewnością na łóżku. Ale źródło dźwięku było blisko. Sięgnąłem pod łózko. Moja dłoń spotkała się z czymś dość twardym. Wyciągnąłem to. Telefon zamilkł. Ale nie zrobiło mi to różnicy. Bardziej zaciekawił mnie ta rzecz, którą okazał się karton. Otworzyłem go z zaciekawieniem. Wypełniały go fotografię. Zacząłem je przeglądać. Były tam zdjęcia , gdy byłem bobasem, mój pierwszy dzień w szkole, urodziny itd. W ręce wpadło mi zdjęcie z moich 13 urodzin. Była na nich Rachel. Moja jedyna prawdziwa przyjaciółka z dzieciństwa. Dla mnie zawsze była kimś więcej, ale nie byłem w stanie jej tego powiedzieć. Nie chciałem tego niszczyć. Na wspomnianym zdjęciu Rachel daje mi torbę z prezentem . Obydwoje stoimy wyszczerzeni do zdjęcia. Uśmiech pojawił się na to wspomnienie. Następne zdjęcie. To było robione przez Meredith. Stoimy na nim koło siebie <Rachel w mojej bluzie > przed jej domem. Na twarzach goszczą nam szczere uśmiechy. Bo naprawdę wtedy były piękne i szczęśliwe czasy.  Do tego pamiętnego dnia gdy miałem już 15 lat. Ta bluza przypomniała mi tą boleśniejszą część naszej relacji. Rozstanie. Dałem ją jej kiedy wyjeżdżałem. Uwielbiała ją , ja też, ale chciałem , żeby o mnie pamiętała. Niestety po wyjeździe zmieniłem zdanie. Po kilku tygodniach znalazłem jakiś znajomych , ale zawsze Rachel była na pierwszym miejscu. Rozmowy z nią wypełniały większość mojego czasu. Tylko , że rozmowy przez telefon, nie są kontaktem osobistym. Więc dla jej i swojego dobra postanowiłem je zakończyć. Jestem pewny że wtedy wyrzuciła pamiątkę po mnie. Rozległ się znowu dźwięk dzwonka. To Viv. Ale nie mam teraz nastroju do gadania z nią. Wyłączyłem telefon i wpadłem w wir wspomnień. Pierwsze spotkanie z Rachel, gdy uczyłem ja jeździć na desce< nie było to udane> , siedzenie godzinami i gadanie o wszystkim i zarazem o niczym. Jednak najbardziej przypomniało mi się pożegnanie i jedno i to drugie.

" Viv "
O Boże on nie odebrał.! Dzwonię 5 raz.!! No dobra może 10 , ale to dlatego , że odrzucił moje drugie połączenie i wyłączył telefon. A jak jest z jakąś inną dziewczyną.? W końcu to możliwe. Jego drużyna zwycięża , przez co wzrasta zainteresowanie nim. A jak jakaś głupia Czirlidrka się  do niego przykleiła.!? Uspokój się Viv przecież  nikt nie rozwaliłby pary królującej w szkole.! To by było jak zamach stanu. Za takie rzeczy idzie się do więzienia. Ja jako kapitan drużyny czirliderek nie pozwolę moim podwładnym mieć coś wspólnego z moim chłopakiem.! Mogą na niego patrzeć i czuć zazdrość , że jest mój. Właściwie nie mogą, one po prostu muszą. Ich zazdrość i to , że czują się tak gorsze ode mnie daje mi siłę prowadzenia ich do mistrzostw i ich wygrywania. A Nathan dowodzi swoją drużyną. Pasujemy do siebie jak krótka spódniczka i botki. Zresztą gdyby nie ja byłby nikim w tej szkole. Gdy tu przyjechał był tylko słodki i śliczny. Chłopcy z drużyny m.in Logan i Ryan chcieli zrobić z niego miazgę. Pogadałam z chłopakami i go ocaliłam. Ponieważ jak już wspomniałam był śliczny i słodki postanowiłam go wychować na swojego chłopaka. Pokazałam mu tą lepszą stronę Vivienne Holder tą słodką , miłą i przejmującą się nowymi. Przez dwa tygodnie nie mogłam drzeć się na młodszych , ani zmusić mózgowców do odrabiania za mnie pracy domowej.! I do tego musiałam nosić sama swoje książki.! Na szczęście po kilku dniach znajomości to on zaczął je za mnie nosić.
-Jesteś taka inna , nie wyżywasz się na tych mniej popularnych , wręcz odwrotnie jesteś dla nich miła. - te jego słowa utkwiły mi w pamięci. Potem zaprosił mnie na bal i zaczęliśmy ze sobą chodzić proste. Ale dałam mu jeden warunek musiał spełnić. Przypomniałam sobie to  . Byliśmy parą od 2-3 dni , ale miał dla mnie  mało czasu cały czas wisiał na telefonie z jakąś laską z tej wioski w której mieszkał.
-Cały czas gadasz z tą wieśniarą.! - wygarnęłam mu
-Ma na  imię Rachel i jest moją przyjaciółką. Ile razy mam ci powtarzać,że Hopeland to małe miasto, a nie wioska.?- powiedział to lekko podniesionym tonem
-Czy ty na mnie krzyczysz.? Okazałam ci tyle serca , pierwsza tutaj wyciągnęłam do ciebie rękę. Dzięki mnie zyskujesz popularność. Nawet nie wiesz ile dla ciebie zrobiłam. A ty na mnie krzyczysz raniąc moje uczucia - siadłam wtedy na środku chodnika i się rozpłakałam. Klęknął koło mnie i mnie przytulił.
-Nie płacz. Przepraszam . - powiedział jednak dalej płakałam, jeszcze nie powiedział tego co chciałam usłyszeć. - Co mam zrobić,żebyś przestała płakać.? - zapytał i wlepił we mnie te swoje  brązowe  śliczne oczy.
-Zerwij z nią kontakt - zobaczyłam ,że moja prośba mu się nie spodobała- Nathan tak będzie lepiej i dla niej i dla ciebie. Mówiłeś że byłeś jej najlepszym przyjacielem. Przecież możecie się już nigdy nie spotkać, więc te godziny rozmów nic nie znaczą .
-Ale Viv , ona była i jest dla mnie ważna - powiedział ostrożnie , ale z przekonaniem
-Więc zrób to dla niej. Ona tego nie zrobi , a każda rozmowa z tb na pewno jest dla niej bolesna. Nie możecie trzymać się przeszłości. - rozległa się cisza.
-Masz rację. Viv jesteś jak anioł zawsze się o wszystkich troszczysz. - powiedział pomagając mi wstać. Udałam zawstydzoną. -Zadzwonię do niej dzisiaj. Myślisz , że powinienem dzisiaj. ?
-Jasne. Im szybciej ty lepiej ...oczywiście dla Rachel .
Taka byłam, zawsze dostawałam co chciałam. Ładne dziewczyny zawsze mają to co chcą.  A jeszcze jak jesteś Vivienne Holder dziewczyną , dla której 97 % chłopaków jest gotowych skoczyć w ogień(pozostali to geje ) I właśnie dlatego Nathan nigdy ze mną nie zerwie. Dostałby za to od nich po tej jego ślicznej mordce i doskonale o tym wie

" Brooke."
Ten dzień w szkole był męczący. Logan jak zwykle łaził z grupką czirliderek przy boku. Oczywiście jak zwykle z moim fartem dostałam 1 z Hiszpańskiego. Ale dzisiaj do naszej klasy doszedł. Dylan jest ładny i rok starszy , ale przez ciągłe przeprowadzki musiał powtarzać rok. Był słodki to prawda, ale nie był Logan'em.

"Logan"
 Jest wieczór , a ja dalej nie mam zrobionej pracy domowej , trudno jakiś kujon zrobi mi ją na przerwie to może nie obleje go mrożonym sokiem. Do tego mam dość tych pustych , plastikowych czirliderek, które za mną wszędzie łażą. Czy jutro nie ma testu z matmy.? Mam to gdzieś idę pograć na Xbox'ie.

" Camilla"
 OMG.! Tips mi odpadł.! Co ja zrobię, ja bez tych długich cudów natury to nie ja! A jak Ryan nie będzie chciał żebym z nimi siedziała przy stoliku, bo teraz zrobiłam się brzydsza.? Nie,no przecież Viv i ja zawsze siedzimy z Logan'em, Nathan'em i  Ryan'em. Ale jak ukryć ubytek w urodzie.? Mam pomysł : nie pójdę rano do szkoły, tylko do kosmetyczki. Zdążę akurat na lunch. Muszę zadzwonić do tej od paznokci. Nie mam pojęcia jak się nazywa, nie muszę przecież pamiętać imion moich przyszłych poddanych. Nathan i Viv byli królem i królową. Więc jak ja zacznę chodzić z Ryan'em, albo Loganem będziemy drugą parą królewską.! Jupii.!

"Ryan."
Nie komentuje dzisiejszego dnia, było nudno i cały czas w jadalni gapiła się na mnie jakaś laska z młodszej klasy. Masakra.!

"Erin"
Nie chcę jutro iść do szkoły , a zarazem chcę. Nie chcę bo nie chcę widzieć Ryan'a z tą głupią Camillą, ale równocześnie chcę go zobaczyć.

 "Dylan"
Pierwszy dzień w szkole , a jeszcze nie oblali mnie sokiem. Jestem pod wrażaniem , chodź z pewnością, nie jest to zasługa mojego braciszka. W końcu czy ja mam brata.? Bo braterstwo to coś więcej niż ci sami rodzice.


sobota, 7 kwietnia 2012

1.Wspomnienia..

" Rachel "
-Rachel.! Rachel gdzie jesteś.?! - usłyszałam z dołu wołanie mamy. Szukała mnie..to był fakt, ale to nie oznacza , że musi mnie znaleźć. Może kryjówka nie była najlepsza ( siedziałam na swoim łóżku naprzeciw drzwi) ale i tak dobrowolnie nie zamierzałam jej opuszczać. Chciałam schować się do szafy, ale uznałam , że to zbyt dziecinne zachowanie nawet jak na mnie. Ale co to za pomysł, żeby jechać z Hopeland'u nieopodal Waszyngtonu do LA.? A z jakiego powodu.? Bo mama propozycję nagrywania swojego programu , miała prowadzić wywiadu z gwiazdami i tym podobne. Miałaby stałą dobrą wysokopłatną płacę, do tego byłaby znana o czym zawsze marzyła. W zamian za to musiała "tylko" zostawić swoje życie i przenieść się na drugi koniec kraju.! Z jednej strony zawsze chciałam być znana , albo mieć kogoś takiego w rodzinie. Może mojej mamie uda się nas wkręcić na kilka premier. Byłoby fajnie...Nie.! Nie będzie fajnie bo ja Rachel Wilson nie postawię swojej nogi w Kalifornii.! Nie ma mowy.! Wiem , że nie mam za czym tęsknić. Nie mam tu ani chłopaka, ani przyjaciół. No dobra jest Meg. Ale raczej nie nazwałabym jej przyjaciółką. Zrozumcie u mnie w szkole dziewczyny dzielą się na 2 grupy: plastiki albo zakonnice.
           Tych pierwszych nie trzeba wyjaśniać, a jeżeli chodzi o te drugie. Są to dziewczyny, które mają średnią 6,0 siedzą koło siebie w ciszy, bo każda trzyma książkę w ręku. Rozumiem jakby to była jakaś fajna książka: " Hex Hall", "Zmierzch" , " Harry Potter" , może coś z Meg Cabot czy coś w ten deseń. Nawet jakby czytały jakieś głupie romansidła jak moja babcia,ale nie zwykle czytają podręczniki. Nawet ten do matmy.! Do niedawna nawet nie wiedziałam że my mamy podręcznik do matmy.! Do tego nigdy nie widziałam żadnej z nich w niczym krótszym niż rybaczki .Ponadto są jednymi z tych osób , które ubierają skarpety do japonek.Ostatnio gdy zaklęłam na francuskim rzuciły mi spojrzenie jakbym co najmniej na ich oczach zamieniła się w płonącego ogniem demona. Phii, nie moja wina , że Francuski to skomplikowany język.
           I jestem jeszcze ja i Meg. Powiedzmy że jesteśmy gdzieś po środku. Tylko Meg z roku na rok zbliża się bardziej do plastików. Ostatnio pytała Jennifer o to gdzie jest najlepsze solarium.! Poza tym odkąd moja prawdziwa przyjaciółka Meredith wyjechała do Paryża ( jakieś pół roku temu ) siedzę z Meg tylko dlatego , że nie mam z kim. Także sprawy towarzyskie mnie tu nie trzymają. Ale mam sentyment do tego domu w którym się wychowałam do tych ulic, domów, do sąsiadów , którzy co rano mi machają gdy idę po gazetę ( zawsze sprawdzam wydarzenia mając nadzieję na jakiś fajny koncert czy coś ) jakoś nigdy nie znalazłam tam nic ciekawego. Po prostu miejsce w którym stawialiśmy pierwsze kroki zawsze pozostaje dla nas ważne. Moja pierwsza przejażdżka na rowerze, wrotkach , rolkach i próba jazdy na deskorolce ( niestety nieudana) wszystkie upadki odbyły się na tej ulicy.!
              Wstałam z łóżka i podeszłam do okna spojrzałam w nie. Dom naprzeciwko dalej stał pusty. Wiedziałam , że nie wróci zawsze o tym wiedziałam. A jednak miałam cichą nadzieję. Od kiedy wyjechał z rodzicami gdy miałam 14 lat. Przez te całe 3 lata zaraz po przebudzeniu i zaraz przed snem patrzyłam z nadzieją , że wrócił. Nigdy jednak nie zobaczyłam tego co chciałam. Ale obiecał.! W dzień swojego wyjazdu dał mi jego ulubioną bluzę i powiedział  , że jeżeli będzie mi smutno mogę użyć jej do otarcia łez, a gdy będzie mi zimno do ogrzania. A jeśli będę tęsknić kazał mi na nią patrzeć, żebym pamiętała, że on zawsze jest ze mną przynajmniej częściowo. Pamiętam co mówił zaraz przed odjazdem. Jego rodzice siedzieli w aucie i trąbili starając się przyspieszyć nasze pożegnanie.
-Bluza będzie ci mnie zastępować dopóki nie wrócę - powiedział patrząc prosto w oczy .
-A wrócisz. ? - zapytałam z nadzieją , a łzy zaczęły cieknąć mi po policzkach , nie wiem który raz od kiedy powiedział , że musi opuścić nasze rodzinne miasto. Ale nigdy ich nie widział. Zawsze tłumiłam łzy, aby nie wyrządzać mu przykrości, wiedziałam , że to było dla niego trudne, a jakby widział jak cierpię byłoby to dla niego jeszcze trudniejsze.
-Wrócę -  Wypowiedział to jedno słowo tak pewnie. -Obiecuję. - dodał , chodź nawet poprzednie słowo było dla mnie jak obietnica. On nie musiał obiecywać, po prostu zawsze dotrzymywał tego co mówił.
-Kiedy .? - zapytałam urywanym głosem , właściwie to szlochem.
-Niedługo, ani się obejrzysz jak wrócę - uśmiechnął się i wytarł dłonią moje łzy spływające po policzku. Uwierzyłam w to jak w każde jego słowo. Zasługiwał na zaufanie. Nigdy jak do tamtej pory go nie nadużył. Klakson znowu zatrąbił.
-Pośpiesz się.! Samolot nie będzie na nas czekać .! - ponagliła jego matka.
-Już idę.- powiedział pospiesznie po czym znowu zwrócił się do mnie.
-Rachel wiem , że nigdy ci tego nie powiedziałem , ale ...- znowu rozległ się dźwięk klaksona.  Zdenerwowało go to. Wiedziałam , że już nie powie tego co chciał. - Będę za tobą tęsknić- cmoknął mnie w czoło po czym odwrócił się i odszedł . Wsiadł do tego głupiego auta i tyle go widziałam.
                  Poczułam ciepłe strugi lecące mi po policzkach. Patrzyłam na ten podjazd i przeżywałam to od nowa. Moje serce , które powoli składało się w całość, znów rozprysnęło się na małe kawałeczki. Te kawałki były jak małe szkła raniące od środka. Przez całe życie będę zmuszona zadawać sobie pytanie:
  " co chciał mi powiedzieć .?" Jeżeli teraz wyjadę będę co dnia się zastanawiać, a co jeżeli nie skłamał , jeżeli właśnie w tej chwili rozpakowuje swoje rzeczy z powrotem.? Wiem naprawdę byłam naiwna. 3 lata i żadnego znaku życia. Pamiętam jak całą noc nie spałam ,przytulałam się do tej bluzy, przeglądałam nasze zdjęcia  i modliłam się , żeby jego samolot szczęśliwie doleciał. Zadzwonił dopiero o 7 :00 tłumacząc że nie chciał mnie budzić. Gdy wyjaśniłam ,że i tak nie mogłam zasnąć ( tą część o bluzie itd pominęłam ) zaczął się na mnie "wydzierać" że powinnam spać. Rozmawialiśmy chyba z 2 godziny. Przez następny tydzień wisieliśmy na telefonie po 3-4 h dziennie. Później coraz mniej.
                   Aż pewnego dnia padła TA wypowiedź. : ----Wybacz Rachel ,ale lepiej będzie jeżeli przestaniemy się kontaktować, nie można rozpamiętywać przeszłości. Ja mam swoich znajomych , ty też powinnaś zacząć ich szukać.Powinniśmy się przestać kontaktować, zaraz po moim wyjeździe. - powiedział to jak wyuczoną formułkę.
-Żartujesz. ? -zapytałam, był człowiekiem nieobliczalnym . Spodziewałam się jego wybuchu śmiechu . Jednak usłyszałam w tle tylko " kochanie kto dzwoni " - wypowiedziane słodkim, dźwięcznym głosem. Zaraz kochanie.? On...on ma dziewczynę.??
-Nie, wybacz Rachel . - I się rozłączył. Może powinnam oddzwonić czy coś. Nie zrobiłam tego . Siedziałam przez dłuższy czas , nawet nie drgnąwszy , przypominając sobie wszystkie chwile spędzone razem.
                Zawsze i wszędzie byliśmy razem. Był dla mnie jak brat. No poza tym , że w bracie nie można się zakochać. Tylko , że u nas to najpierw była przyjaźń. Poznaliśmy jak byliśmy jeszcze małymi dziećmi . Pamiętam , że uczyłam się jeździć na rolkach, a on we mnie wjechał na swoich 4-kołowym rowerku. Najpierw było wyzywanie i płacz, ale po chwili zaczęliśmy się razem bawić. Mimowolnie uśmiech zagościł na mojej twarzy. Te wspomnienia nie bolały, były przyjemne. Z czasem byliśmy coraz starsi , ale nie spędzaliśmy ze sobą mniej czasu wręcz przeciwnie. Wspominanie tak odległej przeszłości przerwała mi mama , która weszła do mojego pokoju.
-Kochanie wołałam cię,za godzinę wyjeżdżamy  ,a ty jeszcze nie spakowana - Mama miała rację moja walizka była prawie pusta, była w niej tylko wspomniana wcześniej bluza. Już zniszczona, przyjęła tyle łez ile  
z pewnością nie przyjął żaden materiał do tej pory. Mimo , że łzy wylewałam przez jej właściciela dalej czułam do niej sentyment. Była dla mnie cząstką mojego przyjaciela, a nie człowieka, który wyrwał mi serce z klatki piersiowej ,rzucił na beton i zdeptał.
               Nie odwróciłam się, więc mama podeszła. Jej wzrok pobiegł tam, gdzie mój spoczywał od dłuższego czasu.
-Ohh...- westchnęła. Po czym położyła mi dłoń na ramieniu. - Skarbie tak nie można . - powiedziała z troską. - To było tyle temu. Wracanie do przeszłości nic nie daje . - dodała.
-Ale on obiecał mamo.! - spojrzałam na nią. - Obiecał, że wróci i będzie jak dawniej.! Ale nigdy nie będzie jak dawniej. Nawet jeżeli on wróci to mnie tu nie będzie.!
-Rachel kochanie uspokój się - powiedziała wyciszająco mama . - Zajmijmy się pakowaniem. Odsunęła się i klękła obok mojej walizki. Wyjęła Tą bluzę.
-Co to za szmata.? - zapytała. Podnosząc to jak byle jakby był to byle jaki skrawek materiału ze śmietnika. Zabolało mnie to jak ją nazwała. Pospiesznie wyrwałam jej z rąk cenną pamiątkę kogoś co już nigdy nie wróci. Bo nawet jeżeli Nathan Anderson wróci to nie będzie mój Nathan.


Przedstawienie postaci : )





Nathan - 18 lat. Można go śmiało nazwać królem szkoły.
Chodzi z Viv.  Jest rozgrywającym w szkolnej
drużynie football'owej. Ponadto trenuje sztuki
walki i gra w kosza.. Ma czarny pas karate.
Mimo swojej pozycji nigdy nie znęcał się
nad 'tymi niżej' , wręcz odwrotnie .  


Ryan - 17 lat . Jest najlepszym kumplem Nathan'a
i Logana.. Gra w football, jest wredny i znęca się na tymi ' gorszymi'
. Co więcej nie daje nikomu się nazbyt zbliżyć.Gdy ktoś
przekracza granicę staje się agresywny i wściekły,
Tak na prawdę w środku jest słodkim chłopcem , ale nie chce , żeby
komukolwiek udało się to odkryć.




Logan - 19 lat. Gra w football, ale robi to tylko dla popularności
oraz żeby nie wyrzucili go ze szkoły, w której football 'istom
daruje się wszystko.  Jest buntownikiem. Który na przerwach
popala szlugi i nie tylko w toalecia. Wylądowanie u dyrektora
za pobicia i znęcanie się nad słabszymi uczniami to dla niego
codzienność. Podoba mu się Viv, dziewczyna jego kumpla Nathan'a.
Raz powtarzał klasę
Dylan 17 lat.  Brat Logana. W porównaniu do brata nie jest rozrabiaką.
Jest spokojny, zawsze dostaje w szkole piątki i szóstki.
Chłopcy nie przyznają się do siebie w szkole. Nikt naprawdę nie
wie o ich pokrewieństwie. Logan nie chce być kojarzony z bratem
który ma nieskazitelną średnią i zawsze wstawia się za słabszymi
Jego szkolna ranga jest średnia . 

Przedstawienie postaci : )

Rachel -  17letnia dziewczyna.
Zawsze mieszkała w małym mieście nieopodal Waszyngtonu.
 Teraz musi się przenieść do Los Angeles .
Czy w dużym mieście położonym w słonecznej
Kalifornii odnajdzie szczęście. ?
      





Emily - siostra Rachel ma 10 lat i jest przesłodką
istotą gotową oddać wszystkie słodycze, aby
tylko jej siostra była szczęśliwa.
Działa to w dwie strony. Mimo różnicy wieku
dziewczyny
mają wspaniały kontakt.    
Brooke - Ma 16 lat. Mieszka w Los Angeles okazuje się
być sąsiadką Rachel.  Brooke jest śliczna mimo to nie zdobyła
w szkole popularności o której zawsze marzyła.
Nie ma chłopaka chociaż od 2 lat wzdycha do Logana'a
jednego z najpopularniejszych chłopaków w szkole.
Vivienne (Viv)  - 17 lat i naprawdę mocny charakter.
Jest królową szkoły, lubiana, ,bogata, ładna ,
kapitan szkolnej drużyny chirliderek ,a
do tego chodzi z Nathan'em , ślicznym
i najpopularniejszym chłopakiem w szkole.
Daje popalić tak zwanym przez nią wyrzutkom,
m.in Brooke i Erin. Mimo tego wszystkiego
nie ma łatwego życia. Do tego jej kolejnym
problemem jesy niezdolność do ograniczenia
zarówno co do sukienek od projektanów i nowych telefonów
co i do chłopaków
Erin  - Ma 17 lat mieszka w Los Angeles nie cierpi
Brooke. Podoba jej się Ryan
 Erin zadłużyła się w nim jakieś 3 lata temu
Niestety Ryan
pozostaje wobec niej obojętny, jakby jej nie zauważał.
 Czy Erin dalej będzie cierpiała.? A może znajdzie
wspólny język z zarówno z brooke jak i z nim .?






Camilla - Najlepsza przyjaciółka Viv. Uwielbia mowić o ciuchach
i chłopcach. Jej zainteresowania to...chłopcy i ciuchy, Jest
równie głupia jak i rozpuszczona.